Międzynarodowe Centrum Kultury, Lech Kończak
Lech Kończak, "Tbilisi. O Gruzji, ludziach i dziełach"
Dzisiaj nie mam dla Was recenzji, bo Autor tej książki jest osobą zbyt dobrze mi znaną, bym pokusił się o jakikolwiek obiektywizm. Otóż Lech Kończak jest założycielem i dyrektorem Instytutu Polskiego w Tbilisi, a wcześniej pracował w tamtejszej ambasadzie.
Lech ma tę przypadłość, że w pewnym momencie życiowym zdecydował się na pisanie książek. I wtedy ponownie nasze drogi się przecięły, coś tam pomajstrowałem przy jego pierwszej książce o Niko Pirosmanaszwilim, czego efektem jest nie tylko książka Lecha, “Czarna cerata Pirosmaniego”, ale i moja umiejętność bezbłędnego napisania na klawiaturze nazwiska gruzińskiego artysty z zamkniętymi oczami.
I choć początkowo Autor - uchylę rąbka tajemnicy - zastrzegał się, że ma dość, a Pirosmani go wykończył, tak jednak nabrał Kończak literackiego animuszu i oto przed nami przepiękna opowieść o Tbilisi, ale też - jak głosi podtytuł - “O Gruzji, ludziach i dziełach”. Czyli trochę o wszystkim, co Autora kręci.
To książka niekoniecznie będąca przewodnikiem po Gruzji, czy jej stolicy, ale mogąca za taki uchodzić. Odwiedzamy miejsca i poznajemy ludzi, a na każdym rogu czai się ciekawa opowieść. Jak choćby ta o kinto, drobnych handlarzach, postrzeganych jako “osoby niezbyt chętne do ciężkiej pracy, ale za to wesołe, skore do zabaw zwinne i energiczne”. Kto, drodzy Państwo, jest “zwinny i energiczny”, kogo kino uwielbia pokazywać jako wesołka, zawsze lubiącego potańczyć do Lady Gagi (zawsze była jakaś Lady Gaga)? Już wiecie? Tak jest! Kinto uważani byli za osoby o lekko odmieńczych skłonnościach.
Kończak namawia nas do obejrzenia filmu “Keto i Kote” (nosił on polski tytuł “Podstęp swatki”, co umknęło autorowi i redakcji) tuż powojennej ekranizacji sztuki Awksentija Cagareli “Chanuma”, w której homoerotyzm tańca, "ruch dłoni i pewna forma zalotności" jeszcze były widoczne. Czy Tbilisi było wschodnim Berlinem, czy jednak to pewien mit stworzony w opozycji wobec sowieckiej rzeczywistości? Kończak sądzi, że raczej to drugie.
Jak wyglądał “kinto”, czym jest “czocha” i co to wszystko ma wspólnego ze współczesnych ruchem LGBT+ i fantastycznym filmem “A potem tańczyli” w reżyserii Lewana Akina? Tego dowiecie się z jednej z opowieści Kończaka. Są tu i herstorie, historia miejsc, przedmiotów. Wszystko, co dzisiaj w dobrej opowieści o mieście i czasach powinno się znaleźć.
Świetny jest rozdział, w którym autor opowiada o uwikłaniu Gruzinów w podział Azja-Europa. Kim i gdzie jesteśmy? Jakie mamy aspiracje? Tamtejsi symboliści pisali: “Obok Gruzji Paryż jest najświętszym miejscem na Ziemi”. Braćmi dla nich byli Rimbaud i Verlaine. Grigol Robakidze w 1920 roku pisał, że “każdy przejaw naszej twórczości jest wyrazem tego pragnienia”. Przez “tego” mając na myśli aspirowanie przez Gruzję do Zachodu.
Tekst, tekstem - narobił się Lech po uszy, włożył w to serce, czas i ogrom swojej wiedzy o Gruzji, ale co tu się dzieje wydawniczo. Otóż jest to dzieło piękne, jak zawsze w tej serii Międzynarodowego Centrum Kultury, ale tym razem wielość świetnie dobranych ilustracji (trochę może czasem przesadnie przefiltrowanych żeby były spójne kolorystycznie) i elegancki układ tekstu sprawiają, że mamy do czynienia z wybitną edycją.
Bardzo polecam!
Skomentuj posta