Marek Beylin, Jolanta Brach-Czaina, Gazeta Wyborcza, Alina Szapocznikow

[GAZETA WYBORCZA] "Alina Szapocznikow - Była numerem jeden, ale jej to nie wystarczało. Nawet z własnego umierania zrobiła sztukę"

"Ja produkuję tylko niezgrabne przedmioty" - pisała Alina Szapocznikow w "Korzeniach mojego dzieła".

Przypominała, że ciało jest źródłem tak radości, jak i bólu, "wszelkiej prawdy" i "ontologicznej nędzy". Był rok 1972, miała 46 lat. W Polsce była gwiazdą - najważniejszą współczesną rzeźbiarką. We Francji, gdzie mieszkała od 1963 roku, czuła się niedoceniona.

Miała niezwykłe pomysły - chciała wyrzeźbić w marmurze wielkiego, różowego rolls-royce'a, a na dnie krateru Wezuwiusza proponowała stworzyć lodowisko, po którym szusowano by przy dźwiękach walca. Miała raka piersi. Zmarła 2 marca 1973 roku w leżącym tuż pod masywem Mont Blanc sanatorium Praz Coutant w Passy. Pochowano ją na cmentarzu Montparnasse.

---

Gdy na początku roku w redakcji rozmawialiśmy o tematach rocznicowych, zgłosiłem się do pisania o Alinie Szapocznikow. Właśnie byłem po redakcji tekstu Jolanty Brach-Czainy poświęconego rzeźbiarce, który znalazł się w tomie “Rzeczywistość komponowana”.

Pisała autorka “Szczelin istnienia” tak:

“Szapocznikow rzeźbiła cielesność. Ciało delikatne, zmysłowe albo zmagające się z chorobą, śmiercią. Cielesne doświadczenie świata. (...)

Jej pierwsze prace demonstrowały przebudzoną cielesność, zmysłowość, gotowość do uczestniczenia w życiu własnym ciałem. Stojąca postać dziewczyny “Trudny wiek” (1954) ma w sobie dynamizm młodzieńczości, ale i niepokój, niepewność oczekiwania na niewiadome zdarzenia, choć także gotowość do spotkania ich. Te cechy uwidaczniają się w zestawieniu z Pierwszą miłością z tego samego roku. Siedząca swobodnie na podwiniętej nodze, nieupozowana pogodna dziewczyna sprawia wrażenie osoby, która odnalazła swoje ciało i ufa mu. Obie te postaci dziewczęce niosą na ciele emocje idące z psychiki czy doświadczeń młodej dziewczyny. Rzeźbiarze nieraz prezentowali akty młodych kobiet. Tu jednak stało się coś innego. Te dziewczyny nie są obserwowane przez zewnętrzne męskie oko. Rzeźbiarka – młoda wówczas dziewczyna – wyraźnie utożsamia się z nimi, ona jest nimi.

(...)

Prace Szapocznikow nie przedstawiają ciał, bo nie opierają się na zewnętrznych studiach i obserwacjach. One wynikają z wewnętrznego doświadczenia własnej cielesności w kolejnych momentach życia artystki. Ciało, które uważała za „jedyne źródło” radości, bólu i prawdy – i tym trzem wartościom, które można by tu nazwać egzystencjalnymi, poświęcała swoją sztukę – to ciało skazane było na „ontologiczną nędzę”, co uważała za nie do przyjęcia, ale co zarazem stanowiło przedmiot jej fascynacji i pozwalało przemienić świadomość zagrożenia w energię potrzebną twórczości”.

---

W 2012 roku w nowojorskim Museum of Modern Art otworzono wystawę rzeźb i rysunków Szapocznikow. Kuratorkami ekspozycji, noszącej tytuł "Alina Szapocznikow. Sculpture Undone, 1955–1972", były Elena Filipovic i Joanna Mytkowska, dyrektorka Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. I właśnie na stronach MSN można znaleźć niezwykłe, liczące kilka tysięcy obiektów, cyfrowe archiwum artystki.

Na wspólną wyprawę po nim udałem się razem z Markiem Beylinem, biografem rzeźbiarki.

Wojciech Szot: Książka "Ferwor. Życie Aliny Szapocznikow" twojego autorstwa ukazała się ponad 7 lat temu. Co sprawiło, że zająłeś się biografią tej niezwykłej rzeźbiarki?

Marek Beylin: Była to artystka, której dzieła od dawna mnie fascynowały, bo wykraczały poza to, co w sztuce jej czasów było kanonem. Szapocznikow w niezwykły sposób przekraczała granice. Z wykształcenia jestem historykiem sztuki i bez tej wiedzy pewnie nigdy bym nie zabrał się za pisanie jej biografii. Gdy już zacząłem pisać, zakochałem się w mojej bohaterce. Opisałem jej słabości, konformizmy, ale też to, w jaki sposób nieustannie walczyła ze światem, w którym się znalazła. A walkę tę podtrzymywało przekonanie, że tego świata nie da się dobrze poskładać. Szapocznikow przez całe dojrzałe życie towarzyszyła zmysłowa radość życia. Radość życia w nieposkładanym świecie.

To z niej czerpie jej sztuka. Bardzo żałowałem, że zmarła przedwcześnie, w 1973 roku.

---

Więcej o Alinie Szapocznikow w tekście, który jakoś lubię, bo widać w nim wielką pasję Marka Beylina, wielkość dzieła “Szapo” i chyba moją tym wszystkim fascynację.
 

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Iwasiów jak lody