Jakub Jedliński, Filtry, Catherine Nixey, Stanisław Obirek

[RECENZJA] Catherine Nixey, "Ciemniejący wiek. O niszczeniu świata klasycznego przez chrześcijan"

Jak pisze Stanisław Obirek - "grymaszę".

“Ciemniejący wiek” Catherine Nixey to książka z pewnością fantastycznie napisana, wciągająca i uruchamiająca wyobraźnię. Ale też budząca spore wątpliwości.

Brytyjska dziennikarka, z wykształcenia filolożka antyczna, doskonale orientuje się w materiale źródłowym, ma atrakcyjną, błyskotliwą tezę i potrafi ją uzasadnić łącząc wciągający reportaż, niemal powieść podróżniczą, autobiograficzne wtręty (jest córką byłej zakonnicy i byłego mnicha) z ironicznym, czasem też bardzo dosadnym, komentarzem. Niestety - o czym mało się w Polsce wspomina - książka Nixey ma wśród badaczy i badaczek starożytności więcej przeciwników, niż zwolenników.

I dlatego tak bardzo dziwi mnie Stanisław Obirek, który w będącym posłowiem do książki Nixey tekście “Ciemna strona chrześcijaństwa”, pisze: "wielu ekspertów grymasi, ale autorka bardzo wyraźnie zaznaczyła, dlaczego i dla kogo napisała tę książkę".

Czyli jak? Mamy do czynienia z dziełem wyraźnie propagandowym, eksperci wytykają Nixey dość oczywiste błędy i nadużycia, ale to "grymaszenie"?

Czy jeśli napiszę manipulatywną propagandę dla ateistów, to jest wszystko ok, jeśli napiszę we wstępie "hejka ateiści, moi starzy wierzyli w Boga, nawet mu służyli, ale ja jestem z wami i to jest opowieść dla was"?

Paternalizacja, której dokonuje Obirek w tym fragmencie nie ma nic wspólnego z rzeczową argumentacją. Obirek przyznaje, że na wikipedii zgromadzono negatywne recenzje, ale przecież to "książka-manifest", “powinna wywołać debatę” i “proponuje nowy paradygmat w podejściu do historii”.

Otóż trudno się zgodzić, by próba odwracania historii i w dotychczasowych ofiarach widzenia prześladowców (lub na odwrót), była w historiografii czymś nowym. Prawicowa manipulacja historią przecież na tym też polega. Obirek negatywnych recenzji i ich argumentów nie wymienia - głupio, żeby pisał to w posłowiu, za które płaci wydawca - ale z drugiej strony jednak czymś uczciwym byłoby choćby zauważyć, że argumenty przeciwko Nixey są bardzo poważne i stawiane przez autorytety.

Kłopoty z książką Nixey chyba najlepiej opisał Tim Whitmarsh z Cambridge University, który w “Guardianie” pisał, że autorka “starając się ujawnić błędy i zepsucie świata wczesnego chrześcijaństwa, jest ona bliska wymazania barbarzyńskich cech przedchrześcijańskich Rzymian”. Tym samym wcale Nixey nie jest wielką rewolucjonistką - to przecież pogląd bliski Edwardowi Gibbonowi, twórcy przecież XVIII wiecznemu. Nixey bardzo gładko przechodzi nad tym, że czasy “upadku Rzymu” to nie tylko pojawienie się chrześcijaństwa, które - rzeczywiście - z niezwykłą agresją postanowiło szerzyć swoje idee, ale też gigantyczny kryzys ekonomiczny i dziesiątki innych problemów. Po lekturze książki Nixey może się Państwu wydawać, że wszystko to “ci strasznie chrześcijanie”. No aż tak łatwo nie jest.

Autorka zapędza się, gdy zupełnie nie zauważa tego, że antyczne teksty przetrwały dzięki wschodniemu chrześcijaństwu, które przecież za podstawę edukacji uznawało m.in. Homera, Demostenesa, czy... Arystofanesa. Oczywiście, ma rację, gdy pisze że "dzieła Arystotelesa, Cycerona, Seneki i Archimedesa “przepadały w klasztorach”, że ścierano Cycerona czy Senekę z papirusów, ale mogłaby wspomnieć, że kłopotem ówczesnych twórców była nie tylko niechęć do starożytnych, ale też zwyczajnie dostępność papirusu. Jak na dziennikarkę ekonomiczną, Nixey niechętnie sięga po kwestie ekonomii, a chętnie zapędza się w rozważania nad filozofią. Jak udowodnił Richard Tada z University of Washington pisząc dla "National Review" - niekiedy manipulując cytatami.

Książka Nixey to ciekawy przykład reportażu historycznego z wyrazistą i oczywistą tezą, a do tego tak bardzo odpowiadającą na społeczne zapotrzebowanie, że gubi nam się - i to widać po tekście Obirka - trzeźwy, merytoryczny osąd. Literaturę warto porównać czasem do trenowania sportu. Otóż jest oczywiste, że my raczej nie zrobimy idealnego psa z głową gdziekolwiek, ale nie oznacza to, że nasza osoba trenerska ma go pokazywać w uproszczeniu. Jeśli z tej książki czytelnicy mają czerpać wiedzę o starożytności, to chyba mamy problem. A może nie, i dzisiaj już uznaliśmy, że każdy żyje w swoim świecie, każdy ma swoje książki i swoją historię, która odpowiada na jego zapotrzebowania światopoglądowe?

Nixey - co akurat niestety nie zaskakuje - niewiele uwagi poświęca kwestii tego kto i gdzie był kolonizatorem. Skoro chrześcijańskie hordy, które atakowały budynki, próbowały zniszczyć dziedzictwo przeszłości, są dla niej tak podejrzane, to może warto zadać pytanie - a skąd te budowle się tam wzięły? Skąd Rzymianie w tych wszystkich miastach?

Co zaskakujące Nixey (a może Jakub Jedliński tłumacząc ją na polski?) chętnie używa sformułowania "Turcja", choć w tych czasach nikt o żadnej Turcji jeszcze nie myślał. Nawet na mapie dołączonej do książki Azja Mniejsza jest określona mianem "Azji", a nie “Turcji”.

Autorka “Ciemniejącego wieku” ma bardzo dużo racji i nie można jej odmówić umiejętności w przeprowadzaniu - jakkolwiek wypreparowanego - wywodu logicznego. Oto chrześcijanie owładnięci wizją świata opanowanego przez demony (nieludzkie i ludzkie) próbują wprowadzić nowy porządek i robią to wyznając religię pozornie tylko pokojową, a tak naprawdę walczącą z każdym, kto nie jest nasz. A, że to nic nowego w historii świata?

Nixey dostrzega, że niemal dwa tysiące lat chrześcijańskiej władzy nad “zachodnim” światem sprawiło, że Kościół miał czas pielęgnować i polerować swój mit założycielski. Rzymianie straszni i źli, chrześcijanie prości, wspólnotowi, “naturalni”. Coś jak fast food vs domowe jedzonko. A przecież było inaczej - wszyscy byli źli. Na okładce oryginalnego wydania książki Nixey znajdą Państwo uszkodzony posąg Ateny - wyłupiono jej oczy, obcięto nos, na czole wyryto krzyż.

Historia tego wandalizmu (to ciekawe słowo w tym kontekście) i wyprawa Damascjusza i innych “mędrców” z Aten do Konstantynopola (VI wiek) jest klamrą książki. Książki ciekawej, która czyta się momentami z zapartym tchem, ale też książki, która w swej retoryce jest czymś bliskim propagandzie. Nixey ciągle pisze o chrześcijanach, że byli “głupi”, “prymitywni”, co przypomina mi trochę popularne książeczki z cyklu “Ci straszni…”, komiksy o Asteriksie i Obeliksie, czy - ostatnio - Philomenę Cunk. Tylko, że tu ponoć zamierzenie było ambitniejsze i poważniejsze.

Autorka dostrzega, że świat nie składa się z dyskusji filozoficznych i debat mędrców, a jest po prostu starciem fizycznym. To bardzo współczesna wizja dziejów, netfliksowana odrobinę. Dzięki temu może też autorka “Ciemniejącego wieku” łączyć czasy “upadku Rzymu” z czasami współczesnymi - ISIS, czy rosnącą w siłę prawicą, która - podobnie jak “pierwsi chrześcijanie” wybiera metafizykę i wiarę w miejsce dowodów naukowych. “Ptaki nie istnieją” - jak nie znacie tej teorii spiskowej i jej historii, to warto poszperać.

Nixey uważa, że po dojściu do władzy chrześcijaństwa “wystarczyło to, co mówiła Biblia”. Bardzo zabawnym widzę fakt, że tym samym wykreśliła setki lat debat wewnątrz samego chrześcijaństwa. Debat - co ciekawe - często sięgających po argumenty z klasycznych filozofów. Rozumiem, że mamy XXI wiek, chcemy odkrywać historię na nowo, opowiadać ją w innej narracji i tak dalej, wspieram te założenia, ale argumentacja Nixey często sprowadza się do dość prostych twierdzeń, które są bardzo atrakcyjne, ale wątpliwe warsztatowo.

Czy to grymaszenie? Jeśli tym określimy posiadanie wątpliwości, myślenie na przekór publice żądnej igrzysk i argumentację, to ja chętnie pogrymaszę.

jeden komentarz

Stanisław Obirek

04.07.2023 08:06

Skoro Autor się dziwi, to ja się dziwie, ze się dziwi i polecam recenzje w duchu mego Posłowia, która w pełni potwierdza ustalenia C. Nixey: https://www.brulionbezlinii.net/2023/07/dobroczynny-terroryzm.html Polecam uważna lekture bo pokazuje bezzasadność grymaszenia krytyków znakomicie udokumentowanej książki.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Kto ocalił Izabelę Czajkę-Stachowicz?