Otwarte, Theodore Papakostas, Katarzyna Juchniewicz-Gajewska
[RECENZJA] Theodore Papakostas, "Jak zmieścić całą starożytność w jednej windzie"
Dzisiaj krótka historia sporego rozczarowania. Rozczarowania, bo gdy po lekturze książki o starożytnej Grecji zapamiętujesz jedynie obejrzane w necie nagrania greckich muzyków występujących na Eurowizji (trudne doświadczenie), to znaczy że coś tu się nie udało.
Książka Theodora Papakostasa w przekładzie Katarzyny Juchniewicz-Gajewskiej w zamierzeniu miała być “luzacką”, zabawna opowiastką o starożytnej Grecji. Autor jest postacią bardzo dobrze rozpoznawalną w swojej ojczyźnie, gdzie pod pseudonimem Archaeostoryteller świetnie sobie radzi np. jako TedXowy mówca. “Jak zmieścić…” rozpoczyna się od niby zabawnej anegdotki o tym, jak to autor utknął w windzie z nieznajomym mężczyzną i… rozpoczęli rozmowę. A raczej nieznajomy zaczął przepytywać naszego archeoopowiadacza. I to jak przepytywać!
W książce znajdziecie dialogi, na które składa się pewnie niemal tysiąc pytań i tyleż odpowiedzi. Czytać się tego nie da. Potwornie męcząca jest ta metoda prowadzenia wywodu. I gdyby to jeszcze było zabawne… Choć oglądanie Philomeny Cunk dłużej niż dziesięć minut też jest dla mnie doświadczeniem bolesnym - coś, co sprawdza się jako minutowy gag niekoniecznie udaje się w obszerniejszej formule. Podobnie jaest z Papakostasem - ani to zabawne, ani wciągające. Dwoi się i troi autor w byciu zabawnym i wyluzowanym, ale trudno nie odnieść wrażenia, że to co mu się nie udaje to właśnie budowanie napięcia, czyli po prostu opowiadanie historii.
- Czy wy, naukowcy, macie jakiegoś fioła na punkcie terminologii - pyta rozmówca archeologa z książki Papakostasa i to jest jedno z wielu banalnych i naprawdę zupełnie niepotrzebnych pytań, które w tej książce znajdziecie. Merytorycznie nie ma się tu do czego przyczepić, a mnie nawet zaskoczył fakt, że współcześni Grecy w ubiegłym roku najczęściej kupowali książkę o starożytnych Grekach, ale nie znalazłem wielu przyjemności w tej lekturze.
Niestety w “Jak zmieścić całą starożytność w jednej windzie” najbardziej intrygujący jest tytuł i wzmianki autora o greckiej muzyce popularnej. Tu wielki ukłon dla tłumaczki, która w przypisach wyjaśniła wiele spraw związanych z grecką popkulturą i sprawiła, że zamiast czytać Papakostasa (nuda), oglądałem nagrania (coś momentami niezwykłego).
Jeśli największym pozytywem przeczytanej książki jest jej tytuł i fakt, że sobie greckiej muzyki posłuchałem, to jednak mało. Na pewno znajdziecie ciekawsze lektury.
Skomentuj posta