Znak, Krzysztof Mrowcewicz

[RECENZJA] Krzysztof Mrowcewicz, "Burza i zwierciadło"

Co się stanie, gdy wybitnego polskiego poetę z XVII wieku wyślemy na angielski dwór, a wszystko to damy do opisania wybitnemu eseiście z XXI wieku? Książka, która zachwyca od pierwszych stron.

***

- Jestem ciekawy. Chcę wiedzieć, bo chcę. Moje życie jest nieciekawe, ale ja jestem samą ciekawością - mówi Danielowi Naborowskiemu miejscowa - gdańska - sława, profesor anatomii i medycyny, Joachim Oelhaf.

I ja też życie prowadzę przeciętnie ciekawe, ale gdy czytam “Burzę i zwierciadło” Krzysztofa Mrowcewicza, jestem samą ciekawością. To jedna z tych książek, w których postmodernistyczna gra w fikcyjne dokumenty nie jest igraszką na granicy prowincjonalnego kiczydła, a grą o dużo wyższą stawkę. Mrowcewicz bowiem prowadzi nas w cudowną podróż z Gdańska do Londynu, na dwór króla Jakuba, “który tutaj nosi imię James”, gdzie “Cnota, kompletnie pijana, właśnie obsikiwała kolumnę”.

Jest to jedna z tych literackich wędrówek, dla których nauczono nas czytać.

Wspaniała, poetycka gra, w której - na planie bardziej poważnym - Mrowcewicz zastanawia się nad tym, co (i jak) mogło się wydarzyć, gdy Daniel Naborowski, poeta, dyplomata i doradca Krzysztofa Radziwiłła, znalazł się w Londynie, w czasie gdy Szekspir wystawiał tam po raz pierwszy “Burzę”.

Cała historia zaczyna się sensacyjnie. Otóż Mrowcewicz, znany skądinąd jako doskonały eseista, autor wyśmienitego “Rękopisu znalezionego na ścianie”, dotarł podczas kwerendy w archiwum do nieznanych nikomu listów Naborowskiego. Wśród rachunków radziwiłłowskiego dworu z lat 1611-12 nagle zobaczył “znane mi dobrze pismo, resztki lakowej pieczęci”. - W Gdańsku byliśmy niegdyś, ale teraz, gdy to piszę, w innym jestem Gdańsku - pisał w najstarszym ze znalezionych, liście Naborowski. “Za oknem zapadał zmierzch. Bibliotekarka patrzyła na mnie wymownie. A ja nie mogłem oderwać się od lektury”. I z tą lekturą Mrowcewicz przychodzi do nas, czytelników na co dzień obcujących pewnie z literaturą o innych walorach estetycznych, innej frazie i brzmieniu. Na szczęście edycja listów, której dokonał Mrowcewicz jest przejrzysta, zapisy Naborowskiego zostały opracowane zgodnie ze współczesną gramatyką, opatrzone przypisami i wyjaśnieniami. No i to jednak - proszę Państwa - jest sensacja - Naborowski oglądał “Burzę” na wyspie, na której spotkał “więcej poetów niż złodziei”

“Cień z nami w grób, cień wiecznie stróżem naszym w grobie”, pisał Naborowski w jednym z wierszy. Czytelnik w “Burzy i zwierciadle” wielokrotnie jest zaskakiwany piękną, rytmiczną frazą poety, a cała historia opowiedziana w kilkunastu listach to nie tylko relacja z podróży, sprawozdanie, ale też intrygująca opowieść o miłości, polityce i poezji.

Okładka książki Mrowcewicza choć słuszna - obraz Cornelisa Gijsbrechtsa, wspaniały “Quodlibet” jest iluzjonistyczną, wielowarstwową grą z widzem - nadto przypomina różne rzewne (i słabo wydane) “silva rerum” wydawane przez lokalne muzea i fundacje imienia dawno zmarłych magnatów. Gdyby nie siła nazwiska autora, którego zapamiętałem jako człowieka nie dość, że wspaniale piszącego, to jeszcze z wdziękiem się o swojej sztuce pisania, wypowiadającego, nie sięgnąłbym. I byłoby to stratą, bo Mrowcewicza Państwo bardzo potrzebują, tej zabawy, gry, igraszki, ale też tego, co pod tą - jakże łatwo czytającą się - warstwą jest ukryte. Tej zadumy nad losem i historią, ale też poezją i tym, po co ona nam dzisiaj.

W zalewie literackiej mierzwy, książek słusznych, przyjemnych, pod kocyki i na leżaki, “Burza i zwierciadło” to fantastyczny towarzysz tej chwili, gdy po codziennej krzątanina, szukamy wytchnienia i ochłody. “Są wreszcie idole wymyślonych idei, które z urojeń przewrotnych umysłów tworzą nowe, niby realne, a przecież nieistniejące światy”, pisze Naborowski ręką Mrowcewicza, by za chwilę sparafrazować Tuwima.

Miłej zabawy z Mrowcewiczem, ale nie zapomnijcie - nie jest to tylko igraszka ku zadowoleniu możnych tego świata. Tu jest literatura. W świecie, gdzie wszystko jest prawdziwe, taka chyba najprawdziwsza.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Kaśka u Zapolskiej