Gazeta Wyborcza, wystawa, Emil Georg Bührle
[GAZETA WYBORCZA] ""Skażona kolekcja". Tak historycy nazywają jeden z najcenniejszych zbiorów malarstwa w Szwajcarii"
Lata 40. XX wieku. Elfriede Steiger na wniosek zuryskiego urzędu opieki społecznej trafia do domu dziecka. Ma troje rodzeństwa, ojca alkoholika, który nie płaci alimentów, i matkę, która – w ocenie urzędników – nie ma środków, by utrzymać dzieci. Gdy w 1954 r. Steiger osiąga pełnoletność, chce sama zdecydować o swojej przyszłości.
Co prawda pracuje jako pokojówka, ale nie z własnego wyboru – do pracy została skierowana przez miejscowe władze. Kiedy postanawia zrezygnować z posady, okazuje się, że szwajcarscy urzędnicy mają inny pomysł na jej przyszłość.
Młoda, choćby nawet pełnoletnia dziewczyna jest bezbronna w starciu z urzędniczą machiną. Opieka społeczna wystawia jej nakaz pracy. „Jest bardzo uparta" - pisze urzędnik. Zostaje skierowana do miejsca, w którym ma zarobić na swoje przyszłe życie.
Dzień później Elfriede siedzi w pociągu, który zabiera ją do domu klasztornego w Marienheim.
Marienheim to – jak pisze Yves Demuth, który w sierpniu 2021 r. w szwajcarskim magazynie „Beobachter" opisał historię Elfriede – „klasztor przyfabryczny". Właścicielem budynku jest spółka należąca do firmy Bührle & Co. Oerlikon. Przedsiębiorstwo potrzebuje młodych kobiet do pracy w przędzalni. Dom prowadzą siostry z klasztoru Ingenbohl. To one „zarządzają" zarobkami dziewcząt.
Siostry otrzymują za każdą dziewczynę 800 franków rocznie. Do tego dochodzi „rekompensata" w wysokości 1000 franków za zakwaterowanie. Elfriede Steiger po 16 miesiącach pracy w przędzalni Bührle dostanie 50 franków. Ma to jej wystarczyć na „przyszłe życie".
Z Marienheim nie można było uciec – informacje o uciekinierkach ogłaszane były w „Szwajcarskiej Gazecie Policyjnej". Złapane mogły trafić do gorszych miejsc. Gdy Steiger została skierowana do Marienheim, „mieszkało" tam już 90 młodych kobiet.
– Urzędnicy z Zurychu prowadzili regularny handel dziewczętami. Mnie sprzedano Bührlemu – mówiła dziennikarzowi 85-letnia wówczas Elfriede. Dodała: – Może w końcu zacznie się o tym mówić.
***
Jaki związek z historią Elfriede ma obraz Cezanne'a? "Chłopiec w czerwonej kamizelce" to jedno z najcenniejszych dzieł kolekcji Emila Bührlego. Kolekcji zbudowanej w dużej mierze na wyzysku, oszustwach, "złych" pieniądzach.
O jej historii i tym, jak Szwajcarzy próbują rozliczyć się z przeszłością - piszę w gazecie. Tekst już online, a w druku w weekendowej "Wolnej Sobocie".
Polecam się, również dlatego, że się narobiłem. TU CZYTAMY
Skomentuj posta