Gazeta Wyborcza, Piotr M. Majewski, Krytyka Polityczna

[GAZETA WYBORCZA] "Polacy uważali Wasilewską za zdrajczynię podwójną: narodową i seksualną" - rozmowa z Piotrem M. Majewskim

Niesamowite. To słowo utkwiło mi w głowie, gdy skończyłem czytać książkę Piotra M. Majewskiego “Kiedy wybuchnie wojna”.

Sięgnąłem po nią bez szczególnych oczekiwań, przeciętnie zainteresowany jej tematem, ze świadomością, że trochę wiem i nie wiem, po co miałbym wiedzieć więcej. Majewski jednak już po kilkunastu stronach udowodnił mi, że nic nie wiem, ale - co ważniejsze - sprawił, że nie mogłem się oderwać i dzisiaj cieszę się, że mogliśmy porozmawiać z okazji premiery trzeciej już jego książki w serii historycznej KryPola.

Majewski jest historykiem, który doskonale łączy wciągającą, niemal kryminalną opowieść z namysłem i uważnością badacza. Czapki z głów!

***

Wojciech Szot: - Historię kolaboracji zaczynasz od starożytnych Greków, którzy byli w tej kwestii praktyczni.

Piotr M. Majewski: Zawsze się trochę kolaborowało. Mówiąc precyzyjniej - zawsze dochodziło do współpracy pomiędzy okupowanymi a okupantami. I pewnie zawsze będzie do niej dochodzić, dopóki jedno państwo będzie podbijać terytorium innego.

Grecy byli wyjątkowo praktyczni i trochę inaczej niż my dzisiaj podchodzili do kwestii lojalności. Szczególnie dotyczyło to elit, którym pozwalano na dużo więcej. Temistokles zasłynął jako obrońca Aten, zwycięzca spod Salaminy. Jednak gdy podpadł swoim rodakom, znalazł azyl u władcy Persów, czyli jeszcze niedawno śmiertelnego wroga. Wydaje się, że nikt nie widział w tym niczego szczególnie zdrożnego. Temistokles nie przeszedł do historii jako zdrajca czy kolaborant.

Inny przykład to Alkibiades, wódz ateński z czasów wojny peloponeskiej, który przeszedł na stronę Spartan i doradzał im, jak pokonać własną ojczyznę. Nie przeszkodziło mu to za jakiś czas wrócić do swoich rodaków.

Aż do XIX wieku naszej ery sprawy miały się raczej podobnie. Bardzo dobrze to widać w polskiej historii. Stosunek do współpracy z wrogiem zmienia się dopiero wraz z narodzinami nowoczesnej świadomości narodowej.

Szot: - Sienkiewicz pisze o zdrajcach narodu, ale nie pokazuje, że ci zdrajcy bardzo łatwo uzyskiwali wybaczenie.

Majewski: - Rzeczpospolita szlachecka miała dość nowoczesne ustawodawstwo dotyczące zdrady stanu. Od XVI wieku oddzielała zdradę króla, czyli zbrodnię obrazy majestatu od zdrady państwa. W praktyce było to jednak bardzo rzadko i niekonsekwentnie egzekwowane. W efekcie tacy Radziwiłłowie mieli prawo do zmiany decyzji. To, kogo popierali, zależało od ich własnych interesów, a nie szerszej wspólnoty.

Doskonałym przykładem jest Jan III Sobieski - król powszechnie uważany za pomnikowego bohatera.

Dlaczego?

O tym w naszej rozmowie, którą znajdziecie w moim miejscu pracy.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Iwasiów jak lody