
Znak, Marta Byczkowska-Nowak
[RECENZJA] Marta Byczkowska-Nowak, "Nieocalony. Biografia"
Dziwna to sprawa. Mam poczucie klęski czytelniczej. Ot - rozumiem ile tu dobra, a jednocześnie wszystko to jakby obok mnie. Miało poruszać, a nie poruszyło. Może właśnie dlatego, że miało poruszać?
***
"W Polsce zawsze łatwiej o legendę niż o prawdziwy życiorys", pisał przed laty Tadeusz Drewnowski o innym Tadeuszu - Borowskim. Sam przy tym tworząc kolejną legendę o autorze "Pożegnania z Marią". Czy biografka poety, Marta Byczkowska-Nowak opowiedziała prawdę czy mit? Dzisiaj trudno odpowiedzieć na to pytanie - niech potomni ocenią. Wydaje się, że prawdę. Ale pewnie Drewnowski też był przekonany o swojej prawdzie.
To, co na pewno autorce się udało, to opowiedzenie losu niezwykle skomplikowanego, jednocześnie zaskakująco łatwo poddającego się mitologizacji i nakładaniu popularnych kliszy. Być może po raz pierwszy ktoś potraktował Borowskiego nie jako legendę, ale jako człowieka - młodego chłopaka, który szybko musiał dojrzeć.
"Nieocalony" to imponująca robota pisarsko-badawcza. Byczkowska-Nowak pisząc biografię Borowskiego przeczytała z pewnością wszystko, co do tej pory o Borowskim napisano. Dotarła do osób, które wciąż jeszcze pamiętają zmarłego w 1951 roku pisarza, a także - i to jest w "Nieocalonym" najcenniejsze - spróbowała opisać kontekst, w którym przyszło jej bohaterowi żyć i tworzyć. Tym samym jest to książka nie tylko o człowieku, ale i jego świecie. O ludziach, którzy mieli poczucie, że życie wypełnione jest klęskami, a nie zwycięstwami. “Nie zbudujemy imperium”, pisze “wplątany w jarmark historii” Borowski w “Pieśni horacjańskiej”.
Czasem jest jednak nadmiernie. Autorka - w dobrej wierze - próbuje zgłębić niemal wszystkie tła, na których pojawia się Borowski. Bywa to czasem uzasadnione, ale nie zawsze. Nie każda postać, którą spotyka bohater powinna cieszyć się biogramem i nie na każdy element tej wielobarwnej mozaiki powinno zostać skierowane światło. Efekt bywa czasem męczący, brakuje selekcji, skupienia się na szczególe, prowadzenia akcji bez ciągłych skoków w bok. Jakby ktoś za 30 lat pisząc biografię jakiegoś pisarza żyjącego w naszych czasach i chodzącego regularnie do sklepu na “Ż”, przy okazji napisał dwie strony o asortymencie sklepu na “Ż” i jego historii.
Jakkolwiek rozumiejąc i doceniając to, co autorka zrobiła w książce, przyznaję że się nie spotkaliśmy. Otóż tym, co mnie od książki Byczkowskiej-Nowak cały czas oddalało było też jej emocjonalne zaangażowanie w bohatera. Zaangażowanie momentami zbyt nachalnie chcące mnie włączyć do wspólnoty osób przeżywających. A przeżywać nie umiałem i na przeżywanie nie bardzo miałem ochotę.
Z pewnością znajdą się czytelnicy wręcz zachwyceni tym, że już w pierwszym zdaniu "Nieocalonego" pojawia się Tadzio, syn autorki, który "ma poważne oczy" o "nieco kpiącym" wyrazie "gdy proszę, by odłożył na chwilę telefon". Tadzio będzie czytelnikiem fragmentów książki Byczkowskiej-Nowak, kimś na kształt komentatora “z nadchodzącej przyszłości”. Jak dla mnie te fragmenty są czułostkowe, ale domyślam się, że mogą się podobać. Są tu też fragmenty, w których autorka daje się ponieść własnym emocjom - rozumiem je doskonale, choć jako czytelnikowi nie udało mi się ich podzielić.
Dlatego przeczytawszy Borowskiego mam poczucie czytelniczej klęski. Bywa bowiem tak, że wie się, co w książce powiedziane zostało; zdaje się sprawę z tytanicznej roboty wykonanej przez autorkę bądź autora; rozumie się - bo przecież samemu się w sprawach biograficznych siedzi - ile to kosztowało wysiłku i jakie były cele tej nowej, pozbawionej ideologicznych nalotów, rewizjonistycznej biografii, a i tak się nie czuje wspólnoty. Czy to sprawa wspomnianych wyżej nadmiarów i emocji? Być może. A może czasu lektury? Trudno powiedzieć.
Jestem ciekaw waszej lektury książki o Borowskim - jeśli już ktoś przeczytał. Czy odkryliście coś nowego? Które fragmenty opowieści o życiu poety były dla was wciągające? A może też coś was przed zachwytem nad tą - przecież świetną robotą - powstrzymuje? Dajcie znać, ja pozostaję pod wrażeniem roboty, ciekawych interpretacji twórczości Borowskiego, przywróceniu pamięci o nim jako o poecie, a nie tylko prozaiku. Ale w kwestiach czysto literackich jestem nieprzekonany.
Skomentuj posta