Aleksandra Kamińska, Znak, Amor Towles

[RECENZJA] Amor Towles, "Stolik dla dwojga"

Całe szczęście mamy Amora Towlesa. Pomyślałem tak wczoraj, gdy wróciłem do domu po kolejnym wspaniałym dniu pracy nad ciągami znaków układającymi się w teksty. Towles bowiem działa jak antidotum na wiszący nam nad głowami świat. Antidotum lekkie, przyjemne i zabawne, ale pod połyskliwą powłoką mówiące też o sprawach wagi ciężkiej.

Towles tworzy bohaterów, których trudno nie polubić. Chcesz ich spotkać idąc ulicą, stając w kolejce, przepychając się przez tłum w autobusie. I nawet jeśli czasem amerykański pisarz drażni - a w "Stoliku dla dwojga" (tłum. Aleksandra Kamińska)- zbiorze sześciu opowiadań, który właśnie wylądował w księgarniach, irytuje już w pierwszym akapicie - nie sposób mu nie wybaczyć. Jest to wszystko po prostu ujmująco urocze i przyjemne.

A co trudno mu wybaczyć?

Otóż nie jest niczym zaskakującym, że ktoś kto napisał "Dżentelmena w Moskwie" miejscem akcji pierwszego opowiadania czyni Moskwę. Opowieść o safandułowatym “wieśniaku nazwiskiem Putin” i Irinie, jego rezolutnej i - w efekcie tejże rezolutności - pozbawionej wiary w męża żonie, jest zabawna, baśniowa, kojarzy mi się z książkami Szolema Alejchema lub czeską literaturą, ale jednak dostrzegam w niej pewne niebezpieczeństwo. Otóż akcja powieści rozgrywa się w Moskwie podczas rewolucji. Moment kulminacyjny następuje już co prawda w Nowym Jorku, ale… Towles najwyraźniej uznał, że rewolucja bolszewicka - mieliśmy to już w “Dżentelmenie…” to świetny temat do żartów. Potraktowanie jej tylko jako pretekstu do napisania krotochwilnej opowiastki jest jednak banalne.

Na szczęście dalej jest już dużo lepiej, można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że to najlepsza książka autora “Lincoln Highway”. Chyba najbardziej przypadło mi do gustu opowiadanie “Hasta luego” o przypadkowym spotkaniu na lotnisku LaGuardia. Jerry - “konsultant strategiczny dla polityków” trafia na Smitty’ego, sympatycznego nieudacznika. Ich lot zostanie odwołany, a panowie udadzą się do baru. Tu znowu przypadek sprawi, że Jerry dowie się o swoim nowo poznanym koledze coś, co sprawi, że zmieni swój - dość nonszalancki - stosunek wobec niego. Towles perfekcyjnie prowadzi czytelnika przez różne stany emocjonalne, doprowadzając go finalnie do łez.

“Eve w Hollywood”, zajmujące niemal połowę książki opowiadanie, bez przeszkód mogłoby stać się osobną książką. Tytułowa bohaterka tej historii, Eve Ross z łatwością zostanie rozpoznana przez tych, co znają “Dobre wychowanie”, powieść sprzed ponad dwunastu lat. Jest 1938 rok, Eve jedzie pociągiem z Nowego Jorku do Chicago. Czy jednak dotrze do swoich - mieszkających w stanie Indiana - rodziców? Jak łatwo się domyślić znając już sam tytuł- Eve podejmie decyzję, której nikt się nie spodziewa. I tak dostajemy pełnokrwistą opowieść noir, która zachwyci na pewno wszystkich fanów Chandlera. Mamy XXI wiek, więc Towles jest jednak bardziej feministyczny. Nie jest to najlepsze opowiadanie z tej książki, ale “nienajlepsze” opowiadanie Towlesa to wciąż bardzo dobre opowiadanie.

Wydaje mi się, że Eve to ulubiona postać Towlesa. W końcu to właśnie sukces powieści “Dobre wychowanie” sprawił, że pisarz mógł zwolnić się z pracy w bankowości i poświęcić pisaniu. Być może właśnie sentyment, który autor ma do swojej bohaterki, sprawił, że coś jest drażniącego w sposobie, w jaki napisana jest “Eva w Hollywood”. Ale może się podobać.

“Stolik dla dwojga” to książka, która koresponduje z wieloma wątkami znanymi z twórczości Towlesa, fantastyczna zabawa dla jego fanów (czyli dla mnie), ale jednak nie jest to tylko sprawny recykling pomysłów i idei wymyślanych przy okazji pisania poprzednich książek. To balansowanie między pastiszem powieści o “złotej erze” Ameryki, a pełną alegorii i przypowieści opowieścią o tym, że światem rządzą pieniądze. Niby nic odkrywczego, ale w kraju, który zmierza w kierunku oligarchii, jednak jakoś ważne.

Nie udało się Towlesowi napisać książki na miarę “Zaufania” Hernana Diaza (tłum. Agnieszka Walulik), ale może i nie o to chodziło? Towles to jednak pisarz, który chce tworzyć masowo czytane opowieści, bestsellery sprzedające się w milionach egzemplarzy, a nie epickie książki-wiwisekcje amerykańskiej duszy. Z pewnością wciąż udaje mu się dostarczać czytelnikom literackiej rozrywki na wysokim poziomie. I już choćby dlatego warto się “Stolikiem dla dwojga” zainteresować.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Ile fajerek w hecy?