Czarne, Aleksandra Boćkowska, Gazeta Wyborcza
[GAZETA WYBORCZA] "Gdynia była źle widziana". Świetna książka o "mieście z morza i marzeń"
Okno na świat, brama do raju, miasto najszczęśliwszych ludzi na świecie. Czy aby na pewno?
- Większość książek o Gdyni kończy się w 1939 roku, a mnie zaciekawiło, co było później — mówiła Aleksandra Boćkowska, reporterka, autorka takich książek jak "Księżyc z Peweksu", czy "Można wybierać. 4 czerwca 1989" w podcaście "Książki. Magazyn do słuchania".
Postanowiła przyjrzeć się powojennej historii Gdyni i jej mieszkańców. Tak powstał reportaż o niemal epickim rozmachu.
Zaczynamy tam, gdzie niemal każdy z nas zaczął poznawać i zakochiwać się w Gdyni. "Wystarczy wyjść na Świętojańską, żeby mniej więcej się zorientować, co i jak" - pisze Boćkowska. I wchodzi do pizzerii Gdynianka, a już za chwilę rozmawia z fryzjerką, której zakład sąsiaduje z restauracją. "Gawędzimy z kwadrans, tyle wystarczy, by dostać zestaw gdyńskich obaw, bolączek i radości".
Radości? W Gdyni fajnie się mieszka, to dobre miejsce do pracy, nie brakuje klientów. Bolączki? Te dzielą się na dwa rodzaje — ogólnopolskie (rosnące rachunki) i lokalne — trudno znaleźć dla salonu miejsce, bo "w kamienicach i willach sytuacja własnościowa bywa tak skomplikowana, że nie sposób porozumieć się ze spadkobiercami".
Czy na miejsce wejdzie deweloper i "zagęści" zabudowę? Gdynianie drżą o los swojego miasta, bo przez lata byli świadkami niejednej deweloperskiej patologii.
Boćkowska zaczyna od widoku najbardziej oczywistego, by krok po kroku przejść z czytelnikiem niemal całą Gdynię...
***
Skomentuj posta