Biuro Literackie, Pawel Jarodzki, Krzysztof Jaworski

Krzysztof Jaworski, "Drażniące przyjemności. 1988-2002"

Tomy wierszy zebranych lub wybranych to fantastyczne ułatwienie dla czytelników i czytelniczek poezji. Szczęśliwie Krzysztof Jaworski, którego twórczości ostatnio sporo na Kurzojadach się pojawia ma taki w swoim dorobku. Wydane przez Biuro Literackie w 2008 roku “Drażniące przyjemności. 1988-2008” mają w sobie urok tomów poezji z lat 90., a okładka Pawła Jarodzkiego przypomina nam, że kiedyś to mieliśmy off.

Nie znałem Jaworskiego zbyt dobrze, kołatał mi się w głowie jako jeden z wielu, ale nigdy nie traktowałem go na tyle indywidualnie, by zagłębiać się w pojedyncze tomiki. Do czasu, gdy dzięki redaktorze Wróbel przeczytałem to:

“Baranki krwi w nas biegają, 
a wilki czasu je zjadają.

I obojętne czy śmierć jest jedynie końcem, czy dopiero początkiem, czy jednym i drugim naraz, w jakiejś bezsensownej gonitwie gołymi dupami po nieheblowanych deskach – ostatecznie i tak chodzi o bezpośredniość wyrażania uczuć.”

Lubię rechotliwą literaturę, zwłaszcza jak widzę, że za warstwą śmiechu kryje się dość smutna prawda o ludziach. Co zatem robi WSZ, gdy dojrzeje z miłością do autora? Kupuje tom wierszy zebranych i zatapia się na jeden wieczór w absolutnym uwielbieniu. Podzielę się z wami, bo dzisiaj piątek, to przecież nie macie co robić, prokrastynujecie w robocie i czekacie na poezję. Przychodzę z ratunkiem.

“Różnie układało mi się w tych sprawach, / ale nigdy nie miałem swojej filozofii”, pisze Krzysztof Jaworski w “Wielkiej elegii dla Tomka Kunata (1991)”. Nie wierzmy poecie, poeta kreuje się, próbuje się ukryć, by za pomocą gry między autobiografią a łgarstwem opowiadać o świecie, w którym “to życie jest takie przygniatające”. Jaworski nie przygniata - pomiędzy wierszami obszernymi znajdziemy konceptualne miniatury poetyckie, które nie gorsze są od jego największych hitów. Póki co przejdźmy zatem do wstrząsającego dowcipu z Ginsebrga, pt. “Homage to Maria Konopnicka”. Od jakiegoś czasu próbuję zmusić wszystkich moich znajomych do uważnej lektury (lub wysłuchania w moim - równie wstrząsającym - wykonaniu) tego niezwykłego poematu. Tutaj kawałeczek, obiecuję już nie cytować tego w tym półroczu.

“Mario, 
mój świat wewnętrzny nijak nie przekłada się na świat zewnętrzny.

Jestem jak ta sierota co pasała gąski, ale teraz nie ma już co pasać, bo przyszedł lis i zeżarł jej stado. 
Stoję tylko nad tym lisem i skomlę: 
- Ty chuju, oddaj gąski… 
Ale on nie oddaje.

I nie odda.

Mario, 
czy to ja zgorzkniałem, czy ten świat jest naprawdę wyjątkowo ponurym miejscem?

Niedziela. 
Miejscowa telewizja emituje Mszę Świętą z napisem LIVE, 
a ja czekam na Mszę Świętą z napisem UNPLUGGED.

A więc On jednak LIVE, 
potem DEAD, 
przez 3 dni UNPLUGGED, 
by ponownie LIVE.

Niezbadane są wyroki telewizji.”

Takie wiersze pisze się, “kiedy ma się / ten odpowiedni dystans do wszystkiego / co tylko wpadnie ci do głowy” (“Wiersz”), wtedy można wspomnieć o Jacku Stępniu, “który przyszedł do mnie z opowiadaniem “Rybie ości w odbytnicy ratlerka.” Tak, napisał kiedyś takie opowiadanie, a jego mama rzekła: “Jacusiu kochany, zanim coś napiszesz, zastanów się, drogie dziecko” (“Dobrzy ludzie pobłogosławcie Jacka Stępnia który przemierzając korytarze szpitala pod wezwaniem cichych stóp ujrzał słoneczne oko boga”). Niezwykle odpowiada mi ten prześmiewczy i ironiczny nastrój. Aż szkoda, że sporo z tych wierszy powstał ponad dwadzieścia lat temu i nie ma szans na bycie błyskotliwym memem, bo takie frazy jednak rzadko zdarzają się nawet najpilniejszym pracownikom agencji kreatywnych:

“Był tu Ginsberg, Jaruzelski i papież. / Ginsberg jest pedałem, Jaruzelski generałem a papież Polakiem”.

(”Miejsce urodzenia”)

“Dla historii, / wszyscy jesteśmy martwi.” (“Unieruchomiony”)

Oczywiście ten wybór jest tendencyjny i ma nam ukazać poetę Jaworskiego jako utalentowanego twórcę chwytliwych hasełek, a przecież potrafi on opowiedzieć o Polsce więcej niż publicyści co chwilę mierzący się z “polskością”, późną, wczesną, jakąkolwiek.

“Fabryki nie czekają na nasze wiersze.
Cygara kominów spalają się na próżno. Stal
wypełnia bezmyślnie swoje formy.
Lud zajął śródmieścia
i nikomu już nie jesteśmy potrzebni.
Bieda.
Dwa światy moich kieszeni.
Dwa puste światy moich kieszeni.”

(“Niebieskie oczy proletariatu”)

“Wiejskie dzieci pozdrawiają 
przejeżdżające pociągi przyjaznym machaniem
wyciągniętej dłoni.

Miejskie dzieci wyciągają
w stronę podróżnych wyprostowany
palec środkowy.

Jedynie dzieci
średnich ośrodków przemysłowych
wiedzą, co jest grane:

- stają na nasypach
i pokazują pasażerom swe wypięte tyłki.

Patrzę jak wiatr je omywa i unosi w nicość.
Zamknięty w brudny metal, spoza brudnych szyb,
ocieram łzę nad młodością, która
przemija, jak wypięta dupa
w oknie wagonu.

Kim jestem? Skąd przybyłem? Dokąd zmierzam?
Wszystko mam napisane na bilecie.”

(“Jedynie dzieci średnich ośrodków przemysłowych”)

Sendecki napisał o Jaworskim: “To, że jego zgryźliwe, natychmiast rozpoznawalne, nieporównanie dowcipne i straceńczo poważne książki nie zrobiły kariery, na jaką zasługiwały, mam osobiście za jedną z większych porażek III RP". Podpisuję się i zaprawdę powiadam wam - czytajcie Jaworskiego, bo boję się, że kiedyś będzie na listach “najlepszych poetów o których nigdy nie słyszałeś”.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Wakacyjne morze Zofii Posmysz