Biuro Literackie, Julia Szychowiak

Julia Szychowiak, "Dni powszednie i święta"

Dzisiaj dzień nie do końca powszedni, ale też nie święto. Zatem czas na tomik wierszy Julii Szychowiak, „Dni powszednie i święta”, zwłaszcza że to dobry przykład na to, że nie zawsze biegłość w pisaniu odrobinę filozoficznych, zabawnych i trochę wzruszających notek na fejsa przekłada się na poezję. Podobnie talent w znajdowaniu memów i specyficzna postawa głoszona przez wirtualnego awatara autorki nijak się nie ma do tego, co dostajemy w tomie wydanym przez Biuro Literackie.

Kilkadziesiąt krótkich wierszy, w których Szychowiak zdaje krótkie raporty z życia. Prawie każdy z nich opiera się na prostej konstrukcji paradoksów, w której najważniejsza jest dość prosta gra językowa. Jak to, gdy odwiedzana przez narratorkę bohaterka, „wyciąga do mnie rękę i sięga po pamięć’.
Gra Szychowiak z koncepcją wiersza i jego wizualnym układem, w czym trochę przypomina próby naśladowania Sendeckiego. Może to być momentami zaskakujące jak w tym wierszu:

"Długi,


weekend".

Jednocześnie pozbawione większej głębi i dość prostackie. Stwierdzenia, które padają w tym tomiku nie mają ani siły krytycznej, ani nie są zabawne, ani szczególnie mądre. No bo co znajdziemy w takim wierszu "32 jesienie mojego życia":

"Mają twarz dziecka,
którego dawno nie widziałam w lustrze.

Usiłuję wytłumaczyć sobie, że kiedyś
wszystko było prostsze"

Możliwe, że z dzisiejszej perspektywy świat dziecka wydaje nam się prosty, ale powiedzmy to sobie ośmioletniemu! W kolejnym wierszu pisze Szychowiak „Co mnie wzrusza” i czytamy:

"Wzrusza mnie piękno przyrody
i muzyka jazzowa.

Starsi ludzie na ulicy, którym udało się
znowu być.

Wzrusza mnie słowo
honoru".

I to jest jak wiersz na 1 września napisany na gimnazjalnej lekcji polskiego. Miałem sporo nadziei, że Szychowiak celowo gra banałem i wyświechtanymi pomysłami oraz kliszami i będzie z tego można utkać ciekawą opowieść o zapożyczeniu w poezji, ale tak nie jest. To po prostu wieje banałem. Jest tu kilka wierszy ocierających się o ciekawą myśl, wrzucałem je na Kurzojady w ramach cyklu „Wiersz na dobrą noc”, ale pozostała zawartość tomiku rzadko kiedy prezentuje ten poziom. Szychowiak najwyraźniej bardzo chciała napisać smutno-liryczne wiersze z elementami paradoksów i prostych poetyckich gierek. Niestety wyszło to wyjątkowo banalnie. 

Szychowiak za to warto obserwować na fejsie, bo tutejsza twórczość poetki jest o wiele ciekawsza, na granicy wulgarności, dopuszczalności, ale i czasem refleksyjna i przerażająco smutna. Taką Szychowiak cenię, tej z tomu poezji nie jestem w stanie.
 

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jaki był różaniec u Rolleczek?