Michał Wiśnicki, Towarzystwo Przyjaciół Chorzel

„Historie z przemytu”

„Historie z przemytu” nie wydają się szczególnie atrakcyjną książką, zwłaszcza patrząc na absurdalne logotypy na okładce. Niech was to nie zmyli!

Towarzystwo Przyjaciół Chorzel, małej miejscowości na północnym Mazowszu zebrało wywiady z mieszkańcami, którzy pamiętają wojnę i przedwojenne życie. Chorzele od zawsze były miejscowością przygraniczną, zatem poza rolnictwem i pracą „u gospodarza”, głównym źródłem dochodów większości mieszkańców był przemyt. „Przed wojną Niemcy bardzo chętnie kupowali saladerę (…) A w zamian dawali sacharynę”, a przed pierwszą wojną światową podziemie patriotyczne związane z ludowcami kolportowało do zaboru pruskiego ulotki i książki. Chorzele są miastem w połowie żydowskim, Polacy mieli ponoć tylko jeden sklep. Ciekawe jest to, że rozmówcy bardzo różnią się w ocenie stosunków polsko-żydowskich – jedni mówią, że byłą to społeczność zamknięta i bardzo ograniczająca kontakty, drudzy – przeciwnie, że te były one częste i dobre. Marta Niszczak rozmawia ze Stanisławem Zuzelskim

„Tu w 1939 roku wszystkich Żydów Niemcy do kupy zebrali. To tylko ci bogacze… Taki tu mieli młyn. Uciekli. To oni już zawczasu wyjechali, do Izraela. Jacyś tacy Bekermani, to byli bogaci Żydzi, mieli sklep żelazny. Podobnież tez uciekli. A ci tacy inni ci, to jak Niemcy wpadli i te Chorzele opanowali… To ci starsi Niemcy… po sześćdziesiąt po siedemdziesiąt lat, to byli wachmani. To zaraz… każdy miał taki stary Niemiec karabin... Wachman! To tych wszystkich Żydów… Bo dzieci i kobiet to nie brali… A tych wszystkich Żydów, takich starszych i tych młodszych do kupy… I przyprowadzili dwa takie wozy…. Niemieckie, drewniane.. I po całych Chorzelach ci Żydzi, po dziesięciu chyba było przy każdym wozie. Ciągali, porządki robili. W tych Żydów jeździli. Ale to każdy pchał ten wóz. To tam ze dwóch za ten dyszel trzymało, a ta reszta tam pchała. To porządki robili w Chorzelach. (…) Tu ja nie wiem, czy ktoś Żydom pomagał. Tu wszystkich Żydów przez tę zimę… Lato… A na zimę… Na drugą zimę, bo… Te oswobodzenie tutaj naszego tereny. To tych Żydów tutaj oni… Już nie było tych Żydów!”

W Chorzelach w czasie wojny Niemcy utworzyli getto otwarte dla żydowskich mieszkańców.

Mieszkańcy Chorzel są bardzo aktywni w publicystyce – w bibliotece znajdziecie „Na pograniczu” Lucjana Jankowskiego, całkiem nieźle napisaną historię przedwojennej miasteczka, z dużą dawką informacji choćby topograficznych dzisiaj trudnych do zrekonstruowania jak i opowieści o mieszkańcach. Pan Jankowski sam sfinansował swoją książkę.

Również parafia w Chorzelach wydała książkę o swojej historii, w której nie unikają tematyki niezbyt dobrych wzajemnych stosunków, choć podkreśla ksiądz Robert Czarnowski, autor publikacji, „współżycie było koniecznością”.
„Historie z przemytu” zredagował Michał Wiśnicki. Dobra robota!

A w Budkach koło Chorzel urodził się Alfred Rogalski, stąd moje nagłe zainteresowane tym miasteczkiem. O Alfredzie dużo więcej już na dniach.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Ile fajerek w hecy?