Znak, Malwina Pająk

Malwina Pająk, "Lukier"

Jedna prowadzi raczej imprezowy tryb życia. W pracy za barem nie wytrzymują za długo laski, które nie lubią się bawić, a Julka lubi swoją pracę i dobrą imprezę. Poza tym to dobra dziewczyna, choć jak mówi internetowy mem, czasem ledwo się trzyma. Ma ideały, ale wie, że na ideały trzeba mieć kasę, zatem propozycja dilowania dragami choć niezbyt jej odpowiadająca, wydaje się być kusząca. Wchodzi w to.

Druga pracuje w agencji reklamowej, aktualnie zastępuje szefową, która wyjechała na urlop. Jest wtopa, a raczej fakap. “Zamiast banera z twarzami celebrytek, jakiś debil wstawił zdjęcie maści na hemoroidy”. Choć wydaje się to banalne i łatwe do wyjaśnienia, to uruchamia całą lawinę kłopotów, bo klienta Anka zna prywatnie i niekoniecznie chce odnawiać znajomość. Nie będzie miała wyjścia.

Malwina Pająk doskonale radzi sobie z konstrukcją wciągającej, dynamicznej i wielowątkowej powieści obyczajowej. To, co z pozoru jest klasyczną opowieścią o życiu w wielkim mieście przeradza się u niej w opowieść o tożsamościach kobiet, sposobach ich kreowania i… marzeniach. Mnie szczególnie zaciekawił wątek konstruowania tożsamości, gdyż Pająk częstuje nas obszernymi fragmentami dotyczącymi seksualności bohaterek i nie jest to seksualność w pełni normatywna. Podobnie doskonale poradziła sobie z naturalnym, niesensacyjnym wprowadzeniem do powieści postaci transpłciowej.

“Lola śpi w zsuniętej bluzce, spod stanika wystaje jej wkładka. Za pierwszym razem, kiedy wylądowałyśmy w łóżku, powiedziała, że nie zdejmie koszulki do seksu, dopóki nie zrobi sobie cycków”. I tyle, i jest tylko ciekawiej, a postać Loli ma po prostu w tej powieści sens, co nie jest takie częste, bo polska proza nie dość, że unika odmienności i zdaje się, że szczytem subwersji jest stereotypowo pokazana postać geja (bo lesbijki to już w ogóle są w tej prozie unikane), a tutaj mamy naprawdę wciągający wątek, który gra na stereotypach, ale ich nie tworzy. Ma Pająk sporą umiejętność konstruowania ciekawych bohaterów drugiego planu, ale bez nadmiaru ich obecności, czy nadmiernej charakterystyki. To cecha dobrych powieści sensacyjnych, że czytelnicy sami są w stanie odpowiedzieć na pytanie “jakim człowiekiem jest bohater” bez przesadnej egzegezy.

Gatunkowo jest to powieść obyczajowa i popularna, nie pomaga jej fakt, że autorka jest blogerką, bo wciąż funkcjonuje stereotyp, że blogi to coś gorszego, nie pomaga też fakt, że treści na blogu Malwiny Pająk bywają różnej jakości i choć prezentują dobry jak na blogosferę styl literacki, tak niektóre z prezentowanych myśli do najgłębszych nie należą. Tym bardziej “Lukier” jest dla mnie zaskoczeniem, bo to udana próba opowiedzenia o kobietach w wielkim mieście bez lukru, ale też bez nadmiernej sensacji czy uproszczeń. Oczywiście nie możemy od powieści obyczajowej wymagać akrobacji nad akcją - dwa równolegle prowadzone wątki w pewnym momencie się spotkają, ale… będzie po drodze sporo niespodzianek i przyjemności z lektury.

Jak na debiut, to Pająk wybrała sobie wcale nie łatwy temat - wkraczając w sferę w literaturze wypełnioną stereotypami i pozaliterackimi uprzedzeniami, udaje się jej opowiedzieć coś prawdziwego. “Lukier” pokazuje jak trudne jest budowanie więzi międzyludzkich, jak one dzisaj wyglądają i choć mogłoby się wydawać, że będzie to opowieść dająca pocieszenie i nadzieję, to wcale tak nie jest. Nie oceniając, próbując z detalami ale bez ich nadmiaru opisać współczesność, Pająk daje nam wciągającą, feministyczną, subwersywną opowieść o nas z dużego miasta. Warto przeczytać bez stereotypów. Sprawdźcie “Lukier”, bo w swoim gatunku i kategorii to naprawdę świetnie napisana literatura.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Kto ocalił Izabelę Czajkę-Stachowicz?