Wydawnictwo Poznańskie, Olga Wiechnik, Anna Mieszkowska, Weronika Kostyrko

Szot mówi sprawdzam

[SZOT MÓWI - SPRAWDZAM]

Czasem marzy mi się powołanie instytutu sprawdzającego treści książek. Moje zaufanie do autorów z każdą książką maleje. Może nawet nie do autorów, co do wydawców i redakcji, a raczej jej braku.

W książce Weroniki Kostyrko, “Tancerka i Zagłada. Historia Poli Nireńskiej” nikt nawet nie udaje, że biografia miała redakcję. Szczęście, że za korektę ktoś na stronie redakcyjnej odpowiada. A korekta to wyjątkowo nieudolna, bo w książce mamy jidysz pisany od lewej do prawej. To zdawałoby się niewielki błąd, ale pokazujący, że warto książce przyjrzeć się dokładniej, co zrobię w najbliższych dniach.

Bardziej martwi mnie unikanie zaglądania do źródeł. Mam ostatnio dwa swoje ulubione przykłady.

W książce “Matka dzieci Holocaustu. Historia Ireny Sendlerowe” Anna Mieszkowska cytuje przemówienie Marii Szulisławskiej-Palester, nawet podając namiar bibliograficzny na źródło cytatu, ale nie omieszka… go pozmieniać, tak by pasował jej do narracji. Dwa cytatu:

Mieszkowska:

“Dzięki przypadkowemu zbiegowi okoliczności lekarzom Punktu udało się przeprowadzić wszystkich zamiast na Dworzec Zachodni – na Okęcie. Baraki, w których poprzednio katowano Żydów, a następnie jeńców Radzieckich, były pierwszym zaczątkiem Szpitala Czerwonego Krzyża nr 2 (późniejszego Domu Dziecka Warszawy), którego celem było wówczas – wyrwanie jak największej liczby ludzi z szeregów nieszczęśliwych ofiar pędzonych do Pruszkowa”.

Szulisławska-Palester:

“Dzięki przypadkowemu zbiegowi okoliczności lekarzom Punktu udało się przeprowadzić rannych chorych, matki z niemowlętami, dzieci samotne i starców zamiast na dworzec Zachodni – na Okęcie. Baraki, w których poprzednio katowano Żydów, a następnie jeńców Radzieckich, były pierwszym zaczątkiem dzisiejszego „Domu”, którego celem było wówczas – wyrwanie jak największej liczby ludzi z szeregów nieszczęśliwych ofiar pędzonych do Pruszkowa”.

To, co zrobiła Mieszkowska to zwyczajnie oszustwo. Szulisławska w przemówieniu nie podaje konkretnych nazw instytucji. Dzięki temu zabiegowi Mieszkowska może napisać bez problemu, że Sendlerowa z Szulisławską-Palester pracowały w szpitalu na Bandurskiego,ale poza jednym dość wątpliwym i bardzo późnym świadectwem Róży Teleman NIC tego nie potwierdza.

Bardzo się zawiodłem też na Oldze Wiechnik, która w bibliografii do “Posełek” nie ukrywa, że nie sięgnęła po zbyt dużo źródeł prasowych i powiela błędy, które ktoś zrobił prawdopodobnie celowo.

Gdy w listopadzie 1918 roku delegacja „organizacji kobiecych” idzie do Józefa Piłsudskiego upomnieć się o prawa wyborcze kobiet, prasa pisze: „W ubiegły piątek Wódz Naczelny, Józef Piłsudski przyjął delegację organizacji kobiecych w osobach d-ra J. Budzińskiej-Tylickiej, M. Eysmonttowej i d-ra Zofji Sadowskiej”. Informację potwierdza kilka niezależnych od siebie tytułów prasowych – „Kurier Poznański” „Kurier Poranny”, „Nowa Gazeta”, czy „Na Posterunku”. 100 lat później Wiechnik napisze: „Dwuosobowa delegacja, złożona z Justyny Budzińskiej-Tylickiej (..) i Marii Chmieleńskiej”, taką informację podadzą też oficjalny serwis obchodów 100-lecia niepodległości, „Gazeta Wyborcza” czy Liga Kobiet.

Źródłem przekłamania jest wydana w 1930 roku książka Sylwii Bujak-Boguckiej, „Na straży praw kobiet. Pamiętnik Klubu Politycznego Kobiet Postępowych”, na którą Wiechnik nawet się nie powołuje, a przytacza anegdoty pochodzące z tej publikacji. Bujak-Bogucka w swoim opracowaniu historii ruchu kobiecego ominęła Sadowską także przy innych okazjach – w spisach organizatorek zaangażowanych w warszawskie Zjazdy Kobiet, czy obchodach jubileuszu Elizy Orzeszkowej nazwisko warszawskiej lekarki zostało pominięte. “Posełki” robią tu niestety złą robotę. Oczywiście piszę to, bo właśnie skończyłem pracować nad książką o Zofii Sadowskiej, gdzie tropię ją z odpowiednią zaciętością.

Dwa przykłady, bo akurat miałem pod ręką. Marzy mi się, by zająć się książkami z serii Ciekawostki historyczne, zwłaszcza tymi autirstwa Kamila Janickiego, bo tak "po łebkach" napisanych książek historycznych dawno nie czytałem, ale umówmy się, że taki "research" to jednak kilka dni, za które nikt mi nie zapłaci. A żyć trzeba. Wracam do postulatu instytutu zatem. Wcale nie tak żartobliwie.

Źródła:

“Przemówienie ob. Szulisławskiej-Palester Marii, Kierownika Domu dziecka Warszawy wygłoszone w dniu 31.III.1946 r. z okazji przejęcia Domu przez Zarząd Miejski m. st. Warszawa” [w:] „Opiekun Społeczny” 1946, nr 3-4, s. 71-73. 
Anna Mieszkowska, “Matka dzieci Holocaustu. Historia Ireny Sendlerowej”, Warszawa 2004, s. 218, przyp. 96.

Kobiety wobec formacji rządu [w:] „Kurier Poranny” 1918, nr 10, s. 3; patrz także: „Na Posterunku” 1918, nr 35, s. 16; rubr. „Kronika”, „Nowa Gazeta” 1918, nr 480, s. 4; „Kurier Poznański” 1918, nr 269, s. 1.
Olga Wiechnik, Posełki, Poznań 2019, s. 116.
Sylwia Bujak-Bogucka, Na straży praw kobiet. Pamiętnik Klubu Politycznego Kobiet Postępowych, 1919-1930, Warszawa 1930, s. 25.

 

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Iwasiów jak lody