Post Factum, Alicja Urbanik-Kopeć
Alicja Urbanik-Kopeć, "Instrukcja nadużycia. Instrukcja nadużycia. Służące w XIX-wiecznych polskich domach"
Zawsze to trochę kłopot, gdy prawie w tym samym czasie wyjdą dwie książki na ten sam temat. Gdy wyszła książka Joanny Kuciel-Frydryszak pisałem, że los służących był jak “niewolnictwo w białych rękawiczkach” i po książce Urbanik-Kopeć należy to powtórzyć - służące były traktowane jak przedmiot używany do mometu aż się popsuje. Reperowanie nie miało sensu, a ich sytuacji nie byli w stanie poprawić nieliczni publicyści i publicystki, którym na losie służby zależało.
Opowieść Urbanik-Kopeć jest najciekawsza jednak nie w przedstawieniu polemik wokół zawodu sprzątaczki, a ukazaniu społecznego tła ich funkcjonowania - tak od strony pochodzenia, jak i dalszych losów pań “do wszystkiego”. Sporo uwagi autorka poświęca prostytucji służących, temu jak łatwo wpadały w sieć sutenerów, ale i jak same nie miały innego wyjścia po byciu służącą. Praca “u państwa”, która zaczynała się o czwartej rano od napalenia w kominku, a często kończyła późno w nocy, dewastowała fizycznie i psychicznie. Służące były poddane ustawicznej kontroli, a przemoc seksualna jak i fizyczna dotykała je dużo częściej niż inne grupy. Urbanik-Kopeć przygląda się wielu ciekawym aspektom tej przemocy. Na przykład zaskakująco częstemu wypadaniu służących z okien - ile z nich wywróciło się podczas karkołomnych porządków, a ile zostało wypchnięta przez odrzuconego pana domu? Nigdy się tego nie dowiemy, ale codzienność służącej była potworna i jest to ważna książka, którą warto przyswoić.
Mniej tu nawiązań do literatury, więcej researchu prasowego i bibliotecznego, językowo jest przyzwoicie, choć trochę nie popisała się redakcja - w książce jest sporo powtórzeń, dublowane są dowcipy, a nawet niektóre refleksje autorki. Do tego zabieg, którego nie lubię, czyli przepisywanie treści obrazka, który jest zreprodukowany na stronie obok. Choć rozumiem, że dla osób niedowidzących może to być akurat pozytyw, więc jestem w stanie zrezygnować z własnego komfortu. Wciąż też brakuje mi opowieści o służbie poza miastami - w dworkach, na wsiach, trochę studium porównawczego. Ale mimo tego powoli idziemy w dobrym kierunku - ludowa historia Polski się pisze. Całkiem dobrze się pisze.
Skomentuj posta