Beata Kubiak Ho-Chi, Hiromi Kawakami, Tajfuny
[RECENZJA] Hiromi Kawakam, "Niedźwiedzi bóg 2011"
Dzisiaj obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu, a ja chciałbym wam zaproponować lekturę książki, która choć nie mówi o Holokauście, to w ciekawy sposób pokazuje, że dziejowa katastrofa - niekoniecznie wojna - zmienia sposób w jaki opowiadamy świat. Holokaust był wstrząsem, po którym do dzisiaj trwają rozliczenia. Filozoficzny namysł nad istotą zła czy “niewinnością” świadka stał się kanwą niejednej powieści. Zmianie uległa narracja. Hiromi Kawakami w “Niedźwiedzim bogu 2011” pokazuje w ciekawy sposób jakiej przemianie ulega sposób opowiadania świata po katastrofie.
W 1994 roku ukazało się krótkie opowiadanie Kawakami “Niedźwiedzi bóg”. Pozornie banalna bajka o spotkaniu narratorki (w polskim tłumaczeniu, w japońskim oryginale chyba nie jest to takie oczywiste) z niedźwiedziem, wspólnym spacerze nad rzekę, łapaniu ryb (przez niedźwiedzia) i obserwowaniu otoczenia. Bajka ta ma drugie dno, w którym Kawakami przygląda się rozpadowi więzi społecznych, ich nietrwałości, ale też gotowości społeczeństwa do dostosowania się, by przetrwać. Katastroficzny ton “Niedźwiedziego boga” jest ledwo dostrzegalny, ale warto go czytać jako zapowiedź apokalipsy.
W 2011 roku doszło, w wyniku trzęsienia ziemi i tsunami, do katastrofy elektrowni jądrowej w Fukushimie. Mieszkańcy Japonii dzielą historię na tę przed i po katastrofie. Nie chodzi tylko o ofiary i skutki, ale traumę, której doświadczyli. Kawakami postanowiła przepisać “Niedźwiedziego boga” na nowo. Tym razem sielankowa bajka zmienia się w opowieść o spacerze po świecie, który walczy ze skutkami radioaktywnego promieniowania, gdzie normalnym widokiem są ludzie w chroniących ich ubraniach, maskach. Gdzie wiedza o tym, czym jest cez i dlaczego zbiera się na dnie rzeki wydaje się oczywista. Człowiek doświadczony przez katastrofę dowiaduje się więcej o sobie i świecie, który go otacza. Niedźwiedź również.
Niewielka książeczka wydana przez Tajfuny to dwa opowiadania Kawakami (z oryginalnym tekstem japońskim), wstępem, posłowiem i słowem od tłumaczki. Można czytać linearnie, ale też podglądać na czym polegają zmiany dokonane przez autorkę w opowiadaniu. Warto się z tą historią skonfrontować, by odkryć, jak zmienia się narracja po katastrofie i jak na nowo można przepisać świat.
Podglądanie świata “przed” i “po” nie ma na celu nauczenia nas czegokolwiek, nie wierzę w to, że człowiek się uczy. Może jednostki wyciągają jakieś wnioski, ale niebezpieczeństwo tego, że historia się powtórzy wciąż jest. Tym razem, co pokazuje Kawakami, to technologia, którą człowiek stworzył może w zderzeniu z naturą okazać się zabójcza. Katastrofa nadciąga, a my cały czas przepisujemy te same opowieści na nowo. Dzisiaj patrzymy na świat przez pryzmat cierpienia zwierząt, narracji mniejszościowych, dostrzegamy nadciąganie ekologicznej hekatomby, co zmusza do zmiany narracji, poszukiwania nowych sposobów opowiadania. Kawakami zaproponowała coś radykalnego - przepisanie własnej opowieści.
Bardzo polecam lekturę “Niedźwiedziego boga 2011” (tłumaczyła Beata Kubiak Ho-Chi i jej studenci), bo nie dość, że to jest lektura uruchamiająca myślenie, to jeszcze do tego wspaniale wydana przez Tajfuny. I wyjątkowo ciekawa właśnie w taki dzień, gdy na fejsie znajdziecie cytaty czy zdjęcia książek, które wołają o przywrócenie pamięci ofiarom Zagłady i zadają pytanie - jak opowiadać świat po katastrofie? Może po prostu trzeba przepisać literaturę? Kawakami spróbowała. Czytajcie to!
Skomentuj posta