Dorota Kotas, Niebieska Studnia

[RECENZJA] Dorota Kotas, "Pustostany"

Ja bym tej książki na waszym miejscu nie zignorował. Sprawna i intrygująca literatura, zapowiadająca wielki talent, który musi trochę okrzepnąć, a wtedy autorka pewnie da nam popalić. Póki co mam przed sobą świetną zapowiedź przyszłych dzieł. Drodzy agenci - na waszym miejscu już bym się licytował na zaliczki.

Kolejna książka o trudach życia w epoce późnego kapitalizmu? O smutku bezrobocia, trudnościach w kontakcie ze społeczeństwem i męce tworzenia? Kolejna kobieca postać, która pałęta się po świecie lękliwie i trochę bezcelowo? Wszystko po trochu, ale Dorocie Kotas udaje się stworzyć książkę tak wzruszającą jak smutną, groteskową i surrealistyczną jak realną, bo dzisiaj nam się rzeczywistości mieszają i nic nie jest pewne. No, może poza tym, że pisanie to faktycznie męka.

"Pustostany" są zbiorem opowiadań, które choć łączą się w jedną opowieść, to dają się podczytywać powoli i indywidualnie. Polecam jedno opowiadanie dziennie, bo "ciurkiem" opowieść, którą snuje Kotas moze być przytłaczająca - brakuje tu oddechu od rozbuchanego monologu narratorki, która opowiada nam świat smutny, ułomny, brutalnie nieatrakcyjny, ale z drugiej strony zabawny, ironiczny. Kotas udowadnia, że fantastycznie odnajduje się w lekko barokowym strumieniu świadomości, gdzie można wyżerać jedzenie po zmarłych i na karteczkach zapisywać numery nieodebranych telefonów. To opowieść o wycofaniu się z życia, ale też o jego pragnieniu, o tym, że żyjemy w świecie różnych iluzji i tylko od nas zależy, czy będziemy umieli je zaakceptować i potraktować jak coś codziennego. "Pustostany" są też opowieścia bardzo warszawską - stolica, a raczej jej praska część są tu trzecioplanowym, ale jakże ważnym bohaterem.

Monologiem wewnętrznym, jakkolwiek nie zabawnym i błyskotliwym można czytelnika zamęczyć i po trochu Kotas się to udaje. Obsesyjność i odmienność głównej bohaterki usprawiedliwiają przyjętą metodę, ale - jak już pisałem- brakowało mi oddechu, chwil odpoczynku, jakby ktoś cały czas podstępnie próbował mnie gilgotać, a to w efekcie jest bardzo bolesne doświadczenie. Dlatego warto "Pustostany" dawkować sobie w porcjach niewielkich, ale warto to zrobić, bo autorka w biogramie zarzeka się, że to, co w życiu chce.robić to pisać. I bardzo dobrze! Gdy już Kotas wyjdzie z tej pewnej nieśmiałości literackiej, którą tu łatwo wyczuć, powinna jej wyjść powieść błyskotliwa, acz podejrzewam, że też cholernie smutna. Czekam, podjadając "Pustostany".

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Iwasiów jak lody