Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Jędrzej Napiecek
[RECENZJA] Jędrzej Napiecek, "Król, który uciekł"
Przekładałem lekturę książki Napiecka od wielu miesięcy - z jednej strony byłem ciekawy jak można współcześnie wgryźć się w historię naszego pierwszego króla elekcyjnego, z drugiej obawiałem nadmiernej dezynwoltury. Nieufny byłem wobec “Króla, który ucieka”. Jakże niesłusznie! Książka Jędrzeja Napiecka okazała się tym, czego w czasach społecznego dystansowania i ogólnej mizeroty potrzebowałem! Bo to jest mądra, ironiczna i przezabawna historia.
Napiecek na historię patrzy podobnie jak Jorgos Lanthimos w mojej ukochanej “Faworycie” - miksując to, co faktyczne i prawdopodobne z rozbuchaną, acz bez przesady, fantazją, podlewając całe to literackie kucharzenie jak najbardziej współczesnym sosem. Z tej zabawy wyszła książka lekka, przyjemna, zabawna, ale przede wszystkim mądra. A takich pozycji w polskiej literaturze za wiele nie ma - jak jest prosto i zabawnie, to często brakuje głębi, a jak znowu ma być mądrze, to czyta się to niekiedy tragicznie i autorom wychodzą coelhizmy.
Co doprowadziło Henryka Walezego na polski tron? Nienawiść pewnego niskorosłego Polaka, zwanego na francuskim dworze Polacronem. Głównym bohaterem powieści Napiecka jest bowiem Jan Krasowski, wygadany i przemądrzały tak-jakby-karzeł (o tym dlaczego Krasowski karłem jednak nie jest opowie nam pod koniec książki, więc zdradzać nie będę), który staje się jednym z głównych doradców na francuskim dworze. Gdy w wyniku rzezi hugenotów, za którą stał Walezy, ginie jego ukochana, Krasowski postanawia się zemścić. Jak najlepiej uprzykrzyć komuś życie? Dobrze to wszyscy wiemy! Trzeba skazać go na życie w Polsce. Pojawia się ku temu idealna okazja - Polacy szukają nowego króla, którego wybiorą w demokratycznych wyborach. Z demokratycznością tej decyzji będzie sporo problemów, ale w przeciwieństwie do Polski anno domini 2020, reguły gry w 1573 roku były znane kilka miesięcy wcześniej. Tak więc przedsiębiorczy intrygant zrobi wszystko, byle tylko Henryka skazać na Polskę. A to wszystko opowiedziane jest w towarzystwie mizdrzących się mignonów, głupawego choć błyskotliwego króla i lewicowej wrażliwości autora, który obok snucia sowizdrzalskiej opowieści z werwą pisze też coś na kształt ludowej historii Europy i ponieważ nie robi tego na serio, to wychodzi mu to naprawdę świetnie.
Napiecek kapitalnie żongluje popkultorowymi nawiązaniami, szukając w odległych nam czasach źródeł dzisiejszych konfliktów, ale też kulinarnych fascynacji. Będziecie zaśmiewać się do rozpuku przy scenach wolnej elekcji, gdzie najważniejszą karta przetargową - poza poślubieniem Anny Jagiellonki - są kulinarne pokazy zatrudnianych przez kandydatów na polskiego monarchę kuchmistrzów. Nie zdradzę wiele jak wam napiszę, że kebab już wtedy podbił żołądki i serca Sarmatów
W tym wszystkim jest to jednak też opowieść trochę poważna - o tym, jak nienawiść do wroga może przejść w inne uczucia, jak wróg - jeśli go docenimy - może stać się obrońcą i przyjacielem. Krasowski z postaci czysto komicznej przedzierzgnie się w tej książce w postać tragiczną, mocno fredrowską.
Fantastycznie skrojeni bohaterowie, tacy wyciągnięci trochę z Sienkiewicza i Dumasów, kapitalne pomysły na akcję, doskonały humor, po prostu przednia zabawa, na wydechu, której mi w ostatnich dniach, gdy z książek o Oświęcimiu przenosiłem się do polskich więzień, by następnie czytać o trudnych relacjach matki i córki, bardzo brakowało. Bardzo Państwu polecam sięgnięcie po “Króla, który uciekł” - dość już smutów, czas się na chwilę uśmiechnąć.
Pudelek
15.12.2020 19:17
Mi jednak trochę nie pasował kompletnie współczesny język. Odrobina stylizacji by się przydała, podobnie dość częste porównania z sytuacją współczesną. Czasem rozwalało to akcję.