patronaty, Wojciech Charchalis, Wydawnictwo Wyszukane, David Machado
[PATRONAT] David Machado, "Średni współczynnik szczęścia" - odsłona druga
Tak się zaaferowałem wyjazdem w rodzinne strony i własną książką, że prawie na śmierć zapomniałem, że warto udać się do księgarni lub dodać do koszyka książkę Davida Machado, “Średni współczynnik szczęścia”.
Jeśli lubicie czytać książki, których bohaterami są ludzie pozbawieni nadziei na lepszą przyszłość - to idealna pozycja dla was!
Nie zabrzmiało to chyba najlepiej, ale przyznajmy, że całkiem spora część literatury to właśnie opowieści o takich bohaterach. Głównym bohaterem książki Machado jest Daniel, który z dnia na dzień ląduje na bezrobociu, bo splajtowało biuro podróży, w którym pracował. Nie, autor nie napisał tej książki w drugim tygodniu lockdownu - powieść ma już pięć lat i doczekała się ekranizacji oraz nagród. Doskonale je rozumiem - jest Machado autorem o plastycznej wyobraźni, potrafiącym wciągnąć w wewnętrzny dialog głównego bohatera, a do tego sprawnie opowiedzieć całkiem przygodową fabułę.
„W skali od 0 do 10, jak zadowolony z życia jako całości czujesz się w tej chwili?” - jakbyście odpowiedzieli? Tu i teraz? Lubicie kwantyfikować swoje życie? A może chcielibyście zamieszkać w kraju, który wykazuje średni współczynnik szczęścia podobny do waszego wskazania? Bohaterowie Machado mierzą z tymi zagadnieniami, bo jest to opowieść o kryzysie tak gospodarczym jak i ideowym, czyli absolutnie o tym co nas otacza.
Nie jestem pewien czy was zachęciłem do tej powieści, czy raczej nie zasugerowałem, że jak macie doła, to po lekturze Machado będziecie mieli lęki przed spojrzeniem do wirtualnej skrzynki pocztowej, ale nie bójcie się - to świetna lektura, wciągająca opowieść obyczajowa z czymś trudnym do uchwycenia - jakimś rodzajem nadziei przebijającej się przez te wszystkie historie o nieszczęściu. Spróbujcie, proszę.
Jako wabik dodam, że książkę przełożył dla nas Wojciech Charchalis i choć nie mam bladego pojęcia o portugalskim, to jest to tłumacz, któremu daję się prowadzić za rączkę.
Książce patronuję i dostaję za to wynagrodzenie w wysokości miesięcznego kosztu karmy dla Tajfa, gdyby ktoś był ciekaw.
Skomentuj posta