HarperCollins Polska, Daniel de Latour, Zofia Stanecka

[RECENZJA] Zofia Stanecka, Daniel de Latour, "Nasza paczka i niepodległość"

Książki dla dzieci o Polsce, świętach państwowych, polskiej historii i polskiej z niej dumie to temat niewyczerpywalny jeśli chodzi o recenzowanie, tak jest i tym razem. Zofia Stanecka napisała, a Daniel de Latour zilustrował (bardzo ładnie, od razu powiedzmy) książkę, w której dzieci nie mają komórek, internetu i choć mają 2020 rok to z radością wysyłają kartki pocztowe, zamiast zaprojektować w photoshopie czy innej canvie mema, którego prześlą najbliższym. Innymi słowy Stanecka opowiedziała o swoim dzieciństwie. No a nie o to tu chodziło.

Naszą paczkę tworzy trzech chłopców i dwie dziewczynki oraz jako przemądrzały dodatek, dziadek zwany Dziadkiem. Szefem bandy jest oczywiście chłopiec - Jacek, a jego zastępcą oczywiście jest chłopiec, Malinowski. Najmądrzejszy w paczce jest oczywiście chłopiec, czyli Wiktor. A co tu robią dziewczynki? Jagodę dopuszczono i “jest świetna”, bo biega z chłopakami i “nie przeszkadza jej, że się ubrudzi”, a Maśkę, która ciągle będzie chciała jeść słodycze, dlatego że jest siostrą Jagody. Cóż - nie powiedziałbym, żeby była to książka o matriarchalnym dziedzictwie. Tak czy inaczej jest stereotypowo tak jak właśnie na książkę o Polsce przystało.

Zaczynamy oczywiście od 11 listopada i opowieści o 123 latach utraconej wolności, są Legiony, jest i Piłsudski i… jest tylko Piłsudski. Nikogo więcej. Może i dobrze, bo chociaż Dmowskiego nie dostawili. Jest też zdjęcie z żoną Aleksandrą, córkami Wandą i Jadwigą. Rozumiem, że nie ma co dzieciom mącić w głowach i mówić, że Aleksandra musiała czekać na śmierć pierwszej pani Piłsudskiej, by zostać żoną Marszałka, ale już zachwyt, że Piłsudski dostawał od ludzi prezenty w postaci żywych zwierząt i worki kartek z życzeniami na urodziny, to już trochę przesada. Nie, drogi Malinowski, Komendant nie jest “jak gwiazda filmowa”, a jak dyktator, a zjawisko to nazywamy kultem jednostki. Jestem w stanie każdemu przedszkolakowi wyjaśnić na czym polega kult jednostki, tobie również. Sponsorem książki jest muzeum Marszałka w Sulejówku, więc jak się domyślacie Piłsudski jest tu półbogiem.

Z innych spraw, które mi wpadły w oko jest oczywiście wtłaczanie dzieciom od najmłodszych już lat wizerunku PRL jako kraju, w którym wszystko było szare i smutne. Nawet Maryla Rodowicz w Opolu się nie śmiała. “Za komuny w Polsce źle się działo. Brakowało jedzenia, cukru, ubrań, mydła, a nawet papieru toaletowego”, mówi dziadek. Po lockdownie to ostatnie z pewnością przemówi do dziecięcej wyobraźni. Do tego dostajemy zdjęcie pustych półek, rysunek ze smutnymi dorosłymi w trupich barwach i cenzora, który za plecami ma jakiegoś gościa w mundurze. Z tego wszystkiego najbardziej mnie zafrapowało stwierdzenie, że “nie można było swobodnie wyznawać wiary”... czy cały PRL to było kilka lat stalinizmu? Co akurat dziwne, w opowieści o drodze do wolności pominięto całkowicie “papieża Polaka”. Naprawdę - nie ma papieża! To idiotyczne jak na książkę o historii, ale skoro Piłsudski nie miał Dmowskiego, to może i Wałęsie nie był potrzebny papież? Kaczyńskich też nie ma, jakbyście pytali. Mam nadzieję, że ten donos nie sprawi, że cała książka pójdzie na przemiał.

Gratuluje feministycznego pomysłu, żeby podkreślić, że w polskiej armii służą też kobiety, a Maria Wittek została pierwszą polską kobietą generał, żałuję tylko, że Stanecka nie napisała, że wydarzyło się to w 1991 roku i urodzona w 1899 roku Wittek od lat była na emeryturze. Kolejną po Wittek kobietą w stopniu generalskim była słynna kurierka, Elżbieta Zawacka - w 2006 roku, także na emeryturze. Do dzisiaj - poza Policją, Służbą Celną i Strażą Graniczną - w polskim wojsku nie nominowano czynnej żołnierki na stanowisko generalskie. Pierwszą kobietą-generałem w służbie czynnej była nadinspektor Służby Celnej Lidia Mołodecka, która otrzymała awans w 2014 roku. Tyle, że wtedy Służba Celna nie była uznawana za służbę mundurową. Irena Doroszkiewicz w 2015 roku została pierwszą kobietą-generał w Policji, a gdy w 2018 miano nominować Agnieszkę Sochan na generała w regularnym wojsku, ministerstwo szybko zdementowało wiadomość jako “fake news”. Tyle jeśli chodzi o równouprawnienie.

W całej książce najbardziej mi żal Wiktora, że jest taki mądry, a ciągle musi czytać książki i nikt mu nie powiedział, że w internecie znajdzie odpowiedź, a nawet kilka wersji odpowiedzi na prawie każde swoje pytanie. Może jest jeszcze szansa dla dzieci z książki Staneckiej na jakąś reedukację, bo nie poradzą sobie w świecie, w którym czeka na nie tyle cyfrowych niespodzianek. W niezamierzonym efekcie “Nasza paczka…” stała się opowieścią o wykluczeniu cyfrowym.

Na pytanie czy polecam, odpowiadam - tak, polecam nie czytać.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Wakacyjne morze Zofii Posmysz