Timof Comics, Przemyslaw "Trust" Truściński, Piotr Mańkowski
Prezenty 2020 cz. 2 - "Andzia", Przemyslaw "Trust" Truściński, bp Piotr Mańkowski
Przemek “Trust” Truściński ilustrujący wiersze zmarłego w 1933 roku biskupa? Czego się spodziewać? Obrazoburstwa? Groteski? A może biskup też człowiek i wcale nie o świętych sprawach pisał? “Andzia” to dzieło niezwykłe, łączące zadziwiające wizje Trusta i brutalną opowieść o Andzi, żeńskim odpowiedniku Stasia Straszydła.
Pamiętacie “Złotą Różdżkę”? Kilka lat temu ilustratorka Justyna Sokołowska i grupa świetnych tłumaczy i tłumaczek przygotowała nową wersję klasycznej opowieści Heinricha Hoffmanna, w której makabryczne losy i kary przygotowane dla głównego bohatera miały odstraszyć dzieci od robienia rzeczy niemądrych, ale też dostarczyć rozrywki.
“Struwwelpeter” od początku XX wieku odnosi w Polsce sporo sukcesów, a zwłaszcza w przedwojennej Polsce był bohaterem doskonale znanym dzieciom i dorosłym. Z pewnością spotkał się z nim biskup kamieniecki, Piotr Mańkowski, który w czasie wolnym od rozmyślań narodowoteologicznych pisał wierszyki inspirowane dziełem Hoffmana, polskim tłumaczeniem Nowakowskiego, a także rymotwórstwem Stanisława Jachowicza.
Nie zawsze udane (biskup czasem wypada z rytmu i traci szyk na rzecz rymu) wiersze opowiadają losy Andzi, której ciągle przydarzają się rzeczy straszne jak utrata głowy czy podrapanie przez kota, a do tego jeszcze straszniejsze kary. Wszystko jednak przeważnie kończy się dobrze - Andzię zszyje lekarz (i przy okazji wyprodukuje jej siostrę-bliźniaczkę), a przeproszona ciotka na pociechę da jej dwie łyżki miodu, a kot cztery przyniesie cztery myszki. Mańkowski w puentach sugeruje rodzicom, że nie można dzieci za bardzo karać, a cała groteskowo-makabryczna opowieść jest oczywiście żartem, choć patrząc na niego z perspektywy współczesnej aż chce się z nim polemizować.
Trust wybrał w swoich ilustracjach inną drogę - obdarzył Andzię hardością i uczynił z niej bohaterkę, która niczego się nie lęka, kary znosi dzielnie, a na końcu i tak triumfuje. To na swój sposób feministyczna opowieść, w świecie zaludnionym przez automobile, lwy, goryle i setki innych fantastycznych postaci czy artefaktów, Andzia nie jest ani przez chwilę ofiarą. Zarówno Mańkowski jak i Trust krytykują tanie moralizatorstwo, jeden w ironicznych wierszach, drugi łącząc komiksową estetykę przesady, zachwiania perspektywy i kolażu ze szczegółową i precyzyjną kreską. Fascynuje Trusta, ale tez biskupa Mańkowskiego nowoczesność - pojawiające się technologie, wyprawy do dalekich krajów, piramidy, “egzotyka” na wyciagnięcie ręki. Świat międzywojnia był pełen gigantycznych różnic w dostępie do świata - jedni przez dwadzieścia lat nie opuścili swojej wioski, inni podbijali glob. Pęd, masa, maszyna - to wszystko znajduje swoje odzwierciedlenie u Trusta.
Co tu dużo wam opisywać - na każdy nowy album czy komiks Trusta czekam właściwie całe moje dorosłe życie. Bo Trust zawsze zapowiada, że coś robi, ale kiedy to skończy? Nigdy nie wiadomo. O “Andzi” myślał ponad dziesięć lat, a efekt jest oszałamiający graficznie, fantastycznie skomponowany i pięknie wydany. Kosztuje stówę, co chyba nie jest aż takie wymagające jak na tego rodzaju album. Zachwycająca, niezwykła książka.
Skomentuj posta