Egmont, Tomasz Samojlik, Norbert Rybarczyk, Krzysztof Janicz, Maciej Kur, Sławomir Kiełbus, Piotr Bednarczyk
"Kajko i Kokosz: Nowe Przygody - 1 - Obłęd Hegemona"
Po tym jak Francuzi reaktywowali "Asteriksa", było pewne, że niedługo podobny los spotka Kajka i Kokosza, bohaterów komiksów Janusza Christy. Egmont do tej decyzji przygotowywał nas dość długo umiejętnie wprowadzając na rynek nowe komiksy dziecięce i budując zaufanie wobec swoich wyborów.
"Kajko i Kokosz. Obłęd Hegemona" to tak naprawdę cztery opowiadania komiksowe, z których dwa niestety współzawodniczą w konkursie na najdziwaczniejszy sposób odczytania i przetworzenia spuścizny Christy.
Najgorsze opowiadanie, "Mali Kajko i Kokosz. Coś na muchy" (Rybarczyk-Janicz) to wykorzystanie oczywistego pomysłu opowiedzenia o dzieciństwie mieszkańców Mirmiłowa, nietrafiony i graficznie zbyt uproszczony. Niestety z zadaniem nie poradził sobie również arcymistrz komiksu dla dzieci, Tomasz Samojlik. Jego "Miluś. Kłusownicy" to opowiastka zaskakująco przewidywalna i naiwna, do tego narysowana - jak na Samojlika - bez "bigla".
Najlepiej z zadania "zbuduj nową opowieść na bazie legendarnych komiksów, które znają miliony" (rozumiem, że to może paraliżować) wywiązał się Maciej Kur. Dwie ciekawe historie opowiedziane bez kompleksów wobec oryginału.
Pierwsza z nich, z rysunkami Sławomira Kiełbusa to komiks o Hegemonie, który nagle z przywódcy lejącego kogo popadnie zamienia się w łagodnego baranka, co dla jego wojów jest szokiem. Dobrze rozegrana opowieść, w miarę zaskakujący finał i kilka przymrużeń oka dla dorosłych czytelników. Za to w opowiadaniu z rysunkami Piotra Bednarczyka widać, że panowie poszaleli - otóż Łamignat zakłada szkołę zbójectwa! I to jest naprawdę zabawne (choć zakończenie jakieś takie mało pedagogiczne). Dostajemy komiks, który bez problemu mógłby być zalążkiem większej opowieści na miarę samodzielnego zeszytu (a nawet byłby wtedy ciekawszy, bo Kur jest gadułą i dobrze by mu zrobiło więcej miejsca). Rysunki Bednarczyka określę jako "kontrowersyjne", ale ja się dobrze czułem w tej estetyce.
Rozumiem, że "Obłęd Hegemona" nie miał powielać ani kopiować kreski Christy (choć okładka sugeruje coś innego), że jest to próba wejścia w świat Kajka i Kokosza i "sprzedania" go czytelnikom, którzy niekoniecznie odnajdują się w stylistyce sprzed lat, ale to czego zabrakło to charakterystyczny dla Christy gawędziarsko-awanturniczy styl opowieści i odwagi, by zaproponować czytelnikom jedną historię na miarę pierwowzoru. Czekam na taką opowieść, najlepiej autorstwa Macieja Kura i rysunkami Kiełbusa.
Skomentuj posta