Dorota Masłowska, Wydawnictwo Literackie

Dorota Masłowska, "Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu"

Chwytliwy tytuł jest ważny i o tym Dorota Masłowska pamiętała tworząc cykl tekstów dla Dwutygodnika, który nie tak dawno wyszedł w formie książkowej. Mam dla Masłowskiej oddzielne miejsce w serduszku, taki jego krwisty zakątek, w którym mieści się miłość czytelnicza. Nawet niezbyt udane próby literackie (“Kochanie zabiłam nasze koty”) przyjmuję z ulgą, że są ludzie potrafiący w tym kraju pisać pod językowy prąd i czekam na wywiady, wypowiedzi i choćby ścinki literackie. Gdybym umiał napisać wirusa to byłby to taki radosny bot siedzący w cyfrowym koszu Doroty Masłowskiej i przechwytujący kasowane pliki doc. Nie mam takich umiejętności, dlatego muszę czekać na kolejne druki zwarte. Jako osoba, która wyznaje zasadę Tl;DR nie czytuję w internecie zbyt długich tekstów (chyba, że bardzo muszę) i cieszę się, że felietony z witryny online przeszły do mojego świata.

Zofia Król w blurbie na czwartej stronie okładki pisze, że dzięki “JPKNŚNWZD” zrobimy się mądrzejsi. Gratuluję redaktorze Król optymizmu - oczywiście nie podzielam. Otóż “JPKNŚNWZD” to zbiór doskonałych historyjek, zabawnych i smutnych refleksji, błyskotek językowych i ornamentów formalnych ale wyjątkowo nierównych. Masłowska pisze o czym chce - za to ją bardzo cenię - od relacji z oglądania “Dynastii” po wycieczkę do Tatarstanu. Witajcie w świecie Doris, który mimo zaśmiecenia wciąż ma wiele miejsca na rzeczy “nikogo nieinteresujące”. Ale już Masłowska-recenzentka czy Masłowska-analityczka-popkulturowa nie to nie jest poziom, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Eseje o disco-polo czy zespole Bajm (a raczej Beacie K.) wypełnione są oczywistościami wielokrotnie już powiedzianymi. Masłowską w takich sytuacjach ratują niezwykłe zdolności językowe, erudycja i mózg pełen skojarzeń często ryzykownych acz zadziwiająco trafnych.

Nie stałem się mądrzejszy dzięki “Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu”, ale spędziłem przyjemnie kilka godzin w pociągu jadącym przez smutną, deszczową Polskę północną. “Jak przejąć..." z pewnością sprawdzi się też na plaży, gdzie zza swojego parawanu będziemy wystawiać głowy, by podejrzeć pobliskie ciała obleczone w szaloną opaleniznę środkowego lata.

Gratulacje dla Macieja Chorążego za fantastyczny projekt książki - od obwoluty przez okładkę po psychodeliczne kolaże czerpiące masochistyczną przyjemność z badania granic kiczu. Świetna robota, chcę więcej!

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jaka woda u Żywulskiej?