wywiad, Gazeta Wyborcza, Weronika Anna Marczak

[GAZETA WYBORCZA] "Nie piszę na zamówienie czytelników, piszę na Wattpadzie" - wywiad z Weroniką Anną Marczak

Oto najpoczytniejsza autorka ostatnich miesięcy. Weronika Anna Marczak i jej "Rodzina Monet" to już popkulturowy fenomen. Dlatego porozmawialiśmy.

***

Jak przystało na babcię vintage, babcia Hailie zasłabła upadając "z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach". Mama Hailie zawiozła ją do szpitala. Zginęły w drodze powrotnej. Serce Hailie "zatrzymało się na chwilę, a potem zabiło mocniej". Tak zaczyna się pierwszy tom "Rodziny Monet", cyklu książek autorstwa Weroniki Anny Marczak.

Liczące kilkaset stron trzy części (tom drugi został podzielony na dwie książki) opowieści o pochodzącej z Anglii półsierocie, która trafia do domu swoich - nagle odnalezionych - braci w Stanach Zjednoczonych, od kilku miesięcy okupują listy bestsellerów.

Marczak, która zadebiutowała książką papierową w październiku 2022, odebrała w lutym 2023 nagrodę dla "Autorki roku" na Bestsellerach Empiku. Jej popularność nie dla wszystkich jest zaskoczeniem. Nie jest nim z pewnością dla osób czytających na Wattpadzie, platformie służącej publikacji książek i bezpośredniej komunikacji autorów z czytelnikami.

Wattpad i Bookstagram to dzisiaj hasła, które dzielą osoby zajmujace się literaturą. Jedni widzą w nich zagrożenie dla tradycyjnych podziałów na rynku książki. Jak Ireneusz Grin, dyrektor Wrocławskiego Domu Literatury, który podczas dyskusji o współczesnej literaturze, mediach i krytyce literackiej, powiedział, że "obawia się zamachu na cywilizację kultury" spowodowanego rozwojem bookstagrama. - Trochę powinniśmy się tego bać - dodał.

Inni widzą w tym chwilową modę, albo wręcz jedyny sposób na dotarcie z literaturą do młodych czytelników i czytelniczek. Czy jest się kogo bać?

Weronika Anna Marczak jest pewna siebie i wie, jak korzystać z nowoczesnych mediów do promocji własnej literatury. Wie też, jakie chwyty warto w niej stosować, by zaskarbić sobie lojalność czytelników i czytelniczek.

W “Gazecie Wyborczej” znajdziecie naszą rozmowę. Polecam się.

***

Reakcje na moją rozmowę z Weroniką Anną Marczak są różnorodne - od zrozumienia, że skoro kogoś czytają tysiące osób, to dziennikarze są od tego, by tym kimś się zainteresować jednak, po krytykę niskich gustów młodzieży i naszych wyborów publicystycznych.

Cóż - nic mnie w tych komentarzach nie zaskakuje. Ale chciałbym przed wieczorem podzielić się z wami pewną refleksją. Otóż od kilku tygodni dużo czasu spędzam na Wattpadzie, trochę na innych platformach “dla młodych”, obejrzałem też kilka popularnych filmów młodzieżowych, posłuchałem czołówki list przebojów, by odkryć, że… jest dobrze.

Jest dobrze, bo wciąż deklaracje i nadzieje niemal całkowicie rozjeżdżają się z powszechną praktyką. Tak było zawsze i to mnie bardzo uspokaja.

Młodzież słucha piosenek i czyta książki, w których świat jest patriarchalny, nastawiony na szybki sukces i duże pieniądze. Jest tam sporo bliskiej pornografii erotyki, a jednocześnie potrzeba, by ktoś nas przytulił i dał kotka do pogłaskania. Jest jazda po bandzie i nocowanie u koleżanki w pluszowym stroju. Jest estetyka jak z planu filmu bezkostiumowego i tęczowość "Heartstoppera".

To znaczy, że w jakimś stopniu będą młodzi ludzie przechodzić drogę podobną do tej, którą przechodziły poprzednie pokolenia - nabywania świadomości, przemiany bohatera tragicznego. A ich tragizm jest zdaje się większy niż nasz - oni czekają końca świata, my czekaliśmy "Europy"

Niektórzy się na ten spacer ku zmianom wybiorą, a inni zatrzymają się w miejscu. Zawsze była grupa młodych ludzi, którzy szybko weszli na tory narracji “możemy zmienić świat” i jeszcze większa grupa, która po prostu chciała mieć “fun”. Ja w ich wieku chciałem, by świat się ode mnie… I szło nam to nieźle.

Zamiast narzekać na to “co oni czytają”, warto mieć nadzieję, że kiedyś dzięki temu będą mieli się czego "wstydzić". Tak jak ja wspominając dziś dawny zachwyt lekturą Coelho. Pamiętać warto też o tym, że to nie młodzież stworzyła Wattpada i nie młodzież wydaje Weronikę Annę Marczak, a dorośli ludzie, którzy doskonale wiedzą jak działa jamniczek.

A z naszej rozmowy jestem zadowolony, bo naprawdę trudno się robi wywiad, który przechodzi autoryzację odbywającą się zasadniczo za pośrednictwem agencji PR. Jak ktoś jeszcze nie czytał - kierunek lektury w komentarzu.
 

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jak nazywał się chomik Ewy Kuryluk?