wywiad, Lubimyczytac.pl, Bora Chung

Lubimyczytac.pl - rozmowa z Borą Chung

- Pracuję jako tłumaczka z polskiego. I choć najbardziej interesowała mnie na studiach literatura XX wieku, to jednak najwięcej czytałam Mickiewicza - mówi Bora Chung, koreańska pisarka i tłumaczka w rozmowie, do której lektury Was dzisiaj zapraszam.

Bora Chung: - Co ciekawe, w kulturze koreańskiej można znaleźć motywy podobne do tych, które znajdujemy u Mickiewicza. Także podobne emocje, nastrój.

***

Rozmawiamy o inspiracjach „Dziadami” Adama Mickiewicza, miłości do Witolda Gombrowicza i jej nowej powieści, „Sny umarłych” przełożonej przez Dominikę Chybowską-Jang.

***

Wojciech Szot: - Jestem pod sporym wrażeniem „Snów umarłych”, które właśnie ukazują się w Polsce. Poprzednią książkę, „Przeklętego królika”, opisywałaś jako „baśń z koreańskim akcentem”. Jak byś opisała „Sny…”?

Bora Chung: - Chyba jako nadnaturalny thriller. Trudno powiedzieć, bo pisałam tę książkę już kilkanaście lat temu. I wiesz… nie pamiętam jej już tak dobrze.

Szot: - A pamiętasz, dlaczego ją napisałaś?

Chung: - Z zemsty. Nie osobistej, ale takiej fikcyjnej. W posłowiu do „Snów…” tłumaczę się z motywacji. Gdy byłam na studiach, pewien starszy mężczyzna, który niemal dosłownie łowił dziewczyny, zgwałcił studentkę. Ona była pod takim jego wpływem, że myślała, że to może być początek relacji. Ta sytuacja trwała może ponad rok. Bardzo źle ją traktował, a po jakimś czasie okazało się, że miał już żonę i dziecko. Wtedy poszła na policję. Usłyszała, że przecież mieszkali razem, więc trudno udowodnić gwałt. To były jeszcze czasy przedinternetowe. Z zemsty moja koleżanka powiesiła jego imię, nazwisko i nazwę wydziału na drzwiach do biblioteki z opisem całej tej historii. To był szok. Zwłaszcza że działo się to w centrum Seulu, na dobrym uniwersytecie. Wryło mi się to w pamięć. I tak wymyśliłam „Sny umarłych” – z zemsty. Chciałam, by na zawsze zapamiętano tę historię.

***

Całość - TUTAJ

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jaki był różaniec u Rolleczek?