wywiad, Jan Borowicz, Gazeta Wyborcza, Max Czornyj, Teksty Drugie

[GAZETA WYBORCZA] "O co chodzi w książkach z "z Auschwitz" w tytule? Badacz: O to, żeby było miło" - wywiad z Janem Borowiczem

- Książki takie jak "Tatuażysta z Auschwitz" nowozelandzkiej autorki Heather Morris mają za zadanie dotknąć w nas bolesnego miejsca, ale tak, by nie bolało za bardzo - mówi mi kulturoznawca i psychoterapeuta Jan Borowicz, z którym rozmawiam o książkach z gatunku "Auschwitz z Auschwitz".

***

Szot: - Częstym zarzutem wobec popularnych powieści "obozowych" jest zarzut o polonizację i chrystianizację Zagłady.

Borowicz: - Te wątki się oczywiście pojawiają, ale faktycznie trzeba podkreślić, że polskie powieści wojenne i obozowe – w przeciwieństwie do tych powstających na "Zachodzie" – są niemal pozbawione opisów żydowskiego doświadczenia, nie są o Holocauście. W nich często nawet nie ma Żydów, a tematem jest polskie doświadczenie wojenne i obozowe. Nawet gdy bohater jest Żydem, to jego doświadczenie jest zadziwiająco "polskie".

Czasem dzieje się to w karkołomny sposób – bohaterka jest Żydówką, ale fakt ten właściwie nie ma żadnego znaczenia dla jej doświadczeń, przeżyć. Żydzi pojawiają się w tle, na drugim planie. Wszystko po to, by nie zadawać pytań o trudne relacje polsko-żydowskie. Przecież – powtórzę – chodzi o to, żeby było miło.

(...)

Borowicz: - O wszystkim dzisiaj decyduje marketing. Powieść Martina Amisa "Strefa interesów", wybitne dzieło literackie, też zostało wydane z paskami na okładce. Wydawnictwo reklamuje ją jako opowieść o "miłości w czasach krematoriów", co może naprawdę zaskoczyć czytelnika, który sięgnąłby po nią jako krzepiącą narrację. To gęste, polifoniczne, wymagające dzieło. Ale żeby je sprzedać masowemu czytelnikowi, wydawca sięgnął po chwyty rodem z popularnych powieści z "Auschwitz" w tytule.

(...)

Borowicz: - Uwidocznił się podział na czytelników "amatorskich" i "profesjonalnych". Ci drudzy to badacze, historycy, krytycy czy naukowcy. "Profesjonaliści" mówią "amatorom", że źle czytają, źle postępują z pamięcią o Zagładzie czy w ogóle z pamięcią o wojnie. Tym samym mówią: my wiemy, jak to należy robić.

Czytelnik nieprofesjonalny reaguje wtedy pytaniem: dlaczego ktoś nam mówi, jak mamy postępować? To jest rozrywka, nauka historii, a tak w ogóle to atak elit na autorów i ich czytelników. W tym konflikcie doskonale odnajdują się autorzy, którzy napuszczają jednych na drugich i wychodzą z tego zwycięsko.

Mamy w tym konflikty klasowe, ale też przekonanie, że istnieje jeden sposób pamiętania o Zagładzie.

***

Bardzo Wam polecam naszą rozmowę, bo sporo tu zaskakujących tez i świetnych odczytań.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: W rosole u Musierowicz