Gazeta Wyborcza, Ale Historia, Waldemar Stopczyński, zamach na Kutscherę
[GAZETA WYBORCZA] "Po wojnie jednego z uczestników zamachu na Kutscherę oskarżano o to, że zawiódł. Źródła temu przeczą"
Od ponad dekady Waldemar Stopczyński, nauczyciel z Wejherowa, domaga się korekty utrwalonej w podręcznikach, wspomnieniach, filmie Jerzego Passendorfera „Zamach" (1959), a także we współczesnych nam publikacjach wersji wydarzeń, do których doszło 1 lutego 1944 roku podczas słynnego zamachu na "kata Warszawy" SS-brigadeführera Franza Kutscherę. W akcji przeprowadzonej przez oddział Armii Krajowej do zadań specjalnych „Pegaz" zginęło czterech bojowców. Część winy za te ofiary spadła po wojnie na Stanisława Huskowskiego „Alego", uczestnika akcji i zastępcę jego dowódcy.
Stopczyński twierdzi, że krytyczna ocena postępowania „Alego" (który zginął 11 lipca 1944 roku w innej akcji) jest krzywdząca, a przede wszystkim niezgodna z informacjami zawartymi w źródłach. Winą za utrwalenie tego nieprawdziwego obrazu obarcza nie tylko niektórych towarzyszy broni „Alego", ale także współczesnych historyków. Na portalu Historiabezkitu.pl Stopczyński opublikował artykuł, w którym zrelacjonował swoje badania.
WOJCIECH SZOT: W sprawie, o której będziemy rozmawiać, napisałeś mnóstwo tekstów, listów, pism… Co sprawiło, że nauczyciel polskiego z podstawówki angażuje się w rozwikłanie – jak sam to nazywasz – kłamstw dotyczących słynnej „akcji na Kutscherę"?
WALDEMAR STOPCZYŃSKI: Przypadek. Chyba w 2006 zadzwonił do mnie rodzic jednego z uczniów i powiedział, że w Warszawie ma wujka, który chce mi opowiedzieć ciekawą historię związaną z zamachem. Dlaczego do mnie? Nie zajmowałem się historią, uczyłem polskiego, o samej akcji niewiele wiedziałem, pamiętałem kadry z filmu Passendorfera „Zamach".
WSZ - Jednak pojechałeś porozmawiać?
WS - Pojechałem. I usłyszałem historię człowieka, który znalazł się na miejscu zamachu kilkadziesiąt minut po jego przeprowadzeniu. Wróciłem do domu, przesłuchałem naszą rozmowę i postanowiłem ją zweryfikować. Zajrzałem do książek, internetu i coś przestało mi się zgadzać.
Skomentuj posta