Hanna Krall, wywiad, Gazeta Wyborcza
[GAZETA WYBORCZA] "Hanna Krall: Czy pan usłyszał, co powiedziałam? Przynależę, panie redaktorze, do moich bohaterów" - rozmowa z Hanną Krall
- Przynależę do moich bohaterów - mówi Hanna Krall w rozmowie, do której lektury Was dzisiaj zapraszam.
***
Wojciech Szot - Rytm świata się zmienił?
Hanna Krall - Świat przyspieszył. Ugwałtownił. Dzisiaj wszystko jest gwałtowne, uczucia zwłaszcza, wiecznie rozgorączkowane, zapalczywe. Nienawistne najczęściej.
WSZ - Nie rozczarowałyby mnie rozgorączkowane uczucia. Czasem jednak myślę, że mamy zawyżone oczekiwania wobec świata.
HK - Ja nie mam żadnych oczekiwań. Życie się toczy jak chce, a ja mam się przyglądać. Czasami mam się dziwić, czasami bać się, albo zachwycać.
WSZ - “Mam się przyglądać” - to potrzeba wewnętrzna?
- Proszę mówić głośniej, bo jestem reporterką, ale głuchą.
Mam nadzieje, że na głosy świata - na szczęście - jeszcze nie ogłuchłam.
WSZ - To jest wewnętrzny przymus czy przychodzący ze świata? Tak jak ci ludzie - kolejne pokolenia pani bohaterów przychodzące podzielić się swoją opowieścią.
HK - Bohaterowie chcą być zapisani. Zapamiętani chcą być. Dlaczego Natalia opowiada mi o ludziach w drodze, dlaczego Marysia chciała, żebym napisała o panu Issie i psie Ryżyku? Chcą, by o nich pamiętać.
WSZ - Natalia pisze o człowieku, który z bronią biegł za dwoma osobami w drodze. Nazywa go “szmalcownikiem”. Rozumiem jej potrzebę, by to zapisać - takich scen miało już nie być.
HK - Ludzie pomagający na granicy chętnie przywołują Zagładę. Niepotrzebnie. Nie trzeba wcale Zagłady, by wpaść na to, co można zrobić z niewinnym, bezbronnym, bezradnym człowiekiem spotkanym w lesie.
***
Wywiad w moim miejscu pracy.
Skomentuj posta