
Wielka Litera, Gazeta Wyborcza, Kaja Gucio, Samantha Harvey
[GAZETA WYBORCZA] "Pretensjonalnie, banalnie i do tego ten rosyjski kapitan. I to jest książka z Bookerem?"
"Istniejemy teraz w ulotnym rozkwicie życia i wiedzy", "jesteśmy liśćmi, które rozwiewa wiatr" a "Droga Mleczna to dymna smuga po prochu strzelniczym na tle satynowego nieba".
Gdyby to była nowa powieść Paulo Coelho, to nawet bym nie jęknął. Ale powieść nagrodzona Bookerem?
"Orbita", powieść angielskiej pisarki Samanthy Harvey, to dzieło miejscami pretensjonalne, nudne i banalne. I choć czasem przez wodospad zbyt pięknych zdań przebijają się ciekawe refleksje czy poruszające opowieści, to całość zdecydowanie jest poniżej poziomu, którego oczekuję po powieściach nagradzanych Bookerem.
***
"Orbita" (tłum. Kaja Gucio) to historia jednego dnia z życia sześciu astronautów na statku kosmicznym. Unosząc się nad Ziemią, w ciągu 24 godzin okrążą planetę szesnaście razy. "Zobaczą szesnaście wschodów i szesnaście zachodów Słońca, szesnaście dni i szesnaście nocy".
Uwagę Harvey przykuwa to, co widoczne za oknami statku kosmicznego, czyli Ziemia, która "obraca się w przestworzu księżycowej poświaty". Osoby żądne bardziej realistycznej powieści, niech sięgną po "Stację" Jakuba Szamałka, powieść zdecydowanie wychodzącą poza ramy gatunkowej historii.
Każdemu okrążeniu odpowiada jeden rozdział powieści, która jest czymś na kształt medytacji nad losem planety i ludzkości połączonej z opowieściami o życiu poszczególnych astronautów.
***
Co mi się nie podobało w “Orbicie”? Jakie zarzuty wobec Harvey mają ukraińskie krytyczki? O tym piszę w moim miejscu pracy.
Skomentuj posta