Wilk & Król Oficyna Wydawnicza, Magdalena Tulli, Alicja Rose

Magdalena Tulli, Alicja Rose, "Ten i tamten las"

Jak Magdalena Tulli coś pisze to ja to czytam natychmiast. Mam mózg nienasycony pisaniem Tulli i co jakiś czas potrzebujący podlewania choćby ukradkowym zaglądaniem do jej starszych powieści. Tym razem obywatelka Tulli dostarczyło mi i Państwu bajkę “Ten i tamten las”. Jest to mądra opowieść o przygodach zwierzaków, w której prym wiodą Florek i Klocek, dwa sympatyczne zające. Jest dość klasycznie, więc streszczać nie będę, ale przyznaję, że jest to bardzo dobrze napisane, morały nie są oczywiste i nie są podawane w skrótach typu “na koniec mądre powiedzonko”, a trzeba jednak chwilę pomyśleć i to nawet, gdy już wiara w gadające puchacze w człowieku niestety wygasła.

A teraz wracamy do słowa “niestety” i będzie mniej miło. Książki dla dzieci to nie tylko tekst, to także ilustracje i te są ciekawe a wykonała je Alicja Rose. Proste kształty postaci wypełnione milionami kolorowych kreseczek, pomiędzy klasyczną ilustracją a czymś nowatorskim. Ale właśnie, pamiętajcie o słowie “niestety”. Mamy tekst i mamy rysunki, ale mamy też niestety wydawcę. I ten, w tym przypadku Król & Wilk, postanowił zwyczajnie spieprzyć całą robotę autorek. Otóż ktoś w wydawnictwie (podpisała się Anna WIlk jako redakcja, okładka i projekt graficzny) postanowił umieścić rysunki Alicji Rose na ciemnozielonym tle, co wyjątkowo przygasza przyjazne i cieszące oko kolory. Do tego zastosowano brzydkie liternictwo koloru różowego, które jest kompletnie nieczytelne. Do tego stopnia, że korekta nie wyłapała iż na okładce jest napisane “ILUSTROWLA”. Bo tego się zwyczajnie nie da rozczytać bez skupienia soczewki na dłuższą chwilę. Na czwartej stronie okładki zastosowano font toporny i opis książki również jest nieczytelny. Jest to paskudnie brzydka książka. Niestety.

Do tego pisze wydawca, że jest to książka “dla najmłodszych czytelników” co nie jest prawdą, bo jest to książka dla dzieci odrobinę już starszych i potrafiących samodzielnie czytać. Jest to też książka dla czytelniczek, ale to jest jak wołanie na pustyni. W “Ten i tamten las” jest trochę błędów nie wyłapanych przez redakcję jak np. źle użyty związek frazeologiczny w zdaniu “Kiedy wreszcie się nauczycie rozumu?”, rozumu można nauczyć tylko kogoś, chyba że nadawca zakładał, że zajączki nauczą się od siebie nawzajem, ale z pustego Salomon... Znalazłem też błędy w rodzaju braku kursywy, ale jeśli na okładce mamy “Ilustrowla” to chyba nie mam co wymieniać, to wystarczy.

“Wydajemy, bo to lubimy!” pisze wydawca na czwartej stronie okładki (różowym fontem, znalazłem to po dłuższym wgapianiu się teksty). Niestety dzisiaj odczytuję to raczej jako groźbę.

Nawet mi trochę przykro, że ta przyzwoita, momentami zabawna i mądra opowieść oraz odważne, bo nie pod gusta szerszej publiczności, zachowawcze, jakby przeniesione sprzed kilkudziesięciu lat ilustracje zostały wydane w taki sposób. Jak szukacie czegoś dla swoich szkrabów, to sięgnijcie po nią ze względu na fantastyczne Autorki, warto.

Ps. Na dniach premiera książki dla dzieci autorstwa Olgi Tokarczuk i Joanny Concejo. Widziałem “na mieście” reklamę (nie, nie książki) z hasłem “back to roots”, najwyraźniej dotyczy to również twórców i twórczyń.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jak ma na imię ojciec Izabeli Łęckiej?