Instytut Wydawniczy PAX, Francois Mauriac, Marek Chamiec

Francois Mauriac, "Święta Małgorzata z Kortony"

To teraz jak na spowiedzi (czy podczas wizyty u terapeuty) - kto z was czytał książki zgodnie z kluczem noblowskim? Kochani? Kochane? Widzę kilka nieśmiało podniesionych rączek, nie bójcie się, pan redaktor również próbował tego dokonać i niestety mu się udało w młodości. Teraz ma trzydzieści lat i czasem zaskakuje w towarzystwie rzucając od niechcenia: “Ach, Sillanpää? Czytałem “Nabożną nędzę”, pamiętam jak dziś” ( nic nie pamiętam poza tytułem, ale nie mówcie nikomu). Pamiętam, była to przyjemność, której nie chciałbym drugi raz sobie serwować. Za to moi kochani przyjaciele, tacy co to jeżdżą na targi na Kole czy Namysłowskiej, co to mają meble z lat 60. i kolekcje okropieństw różnych, na Zajączka sprezentowali mi książkę autorstwa francuskiego noblisty z 1952 roku, Francoisa Mauriaca, “Święta Małgorzata z Kortony”. Mauriac napisał “Kłębowisko żmij”, którego chyba nie ukończyłem, a poza tym był mi autorem raczej nieznanym (już wiem, że nie przegrałem życia dzięki tej niewiedzy). Na “Świętą Małgorzatę…” rzuciłem się jakbym książki przez tydzień na oczy nie widział. Połknąłem i żałuję, że się nie da “odczytać” książki. To jest okropieństwo!

Biografię świętej Małgorzaty z Kortony Mauriac pisał w czasie wojny mając do dyspozycji tylko jedno opracowanie na temat jej życia. Czemu Małgorzata? Zwyczajnie dlatego, że reszta świętych miała już obszerniejsze biografie. To nie jest najlepsza motywacja do pracy, pamiętajcie proszę. Historia Małgorzaty w telegraficznym skrócie wygląda tak: biedna kochanka bogatego pana pod wpływem Chrystusa ukazującego się jej w wizjach, postanawia oddać się pokucie w zakonie franciszkanów. Małgorzata ma syna, z którym również musi się rozstać, a narrator przez kilkadziesiąt stron rozważa kolejne pokusy, które stawiał przed Małgorzatą Chrystus, by doprowadzić ją do świętości.

Mauriac chciał napisać książkę o tym, że należy zadawać pytania: czy dążenie do świętości, narażanie się na cierpienia, umartwianie, wyjątkowa pobożność i mistycyzm nie są przejawem pychy, zadufania i oddalają od Boga. Narrator wielokrotnie zastanawia się nad tymi kwestiami i to jest nawet odrobinę frapujące, jednak napisane w tak ohydnym, konfesyjno-zdewociałym stylu, że nawet przy dużej dawce tolerancji dla literatury religijnej nie byłem w stanie czytać każdego ustępu.

“Małgorzato, biedna umęczona niewiasto, odruchy twego szaleństwa odstraszają nas czasem; lecz to szaleństwo znajduje uzasadnienie u wrót ciemnicy, gdzie w stanie wiecznej rozpaczy, tu na ziemi trzeba odpokutować zbrodnię polegająca na tym, że jest się samym sobą”.

To tyle jeśli chodzi o afirmacje bycia sobą. Daleko mi do filozofii Mauriaca i jestem niechętny takiemu niemal gnostyckiemu pesymizmowi, ale pal licho moje rozważania filozoficzne (od kiedy codziennie rano jem owsiankę uprościłem swój system filozoficzny), to się czyta koszmarnie i nikomu nie polecam “Świętej Małgorzaty z Kortony”. Religia często bywa usprawiedliwieniem rzeczy niefajnych, jednym z nich jest zła literatura.

W rok po Mauriacu literackiego Nobla dostał Winston Churchill i dlatego jednak “klucz noblowski” to jedna z najciekawszych przygód z literaturą, jakie można sobie zafundować. Tak to się zaczyna, a później prowadzicie jakiś fanpejdż i z przerażaniem odkrywacie, że w kuchni zostaje wam już tylko spłachetek wolnej przestrzeni. Idealny na michę z owsianką.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Czego katastrofa następuje u Haliny Snopkiewicz?