Nisza, Katarzyna Wiśniewska

Katarzyna Wiśniewska, "Tłuczki"

“Nazwał ją foremką, co znaczyło, że jest w dobrym humorze, bo foremka to zdrobnienie do ofermy. Teresa uśmiechnęła się zawstydzona”. 

Przemoc jest dziedziczna, nie ma ucieczki od rodziny, a nasz los został wymyślony długo przed nami, zdaje się mówić Katarzyna Wiśniewska w “Tłuczkach”. Krótkiej, sprawnie napisanej opowieści o dysfunkcyjnej rodzinie, w której terror dziadka, nienawiść matki i złość córki tworzą labirynt, z którego zdaje się nie ma wyjścia.

Wiśniewska fantastycznie operuje kliszami i tworzy pełnokrwiste postaci, które na przestrzeni kilku dziesięcioleci wyniszczają się wzajemnie, przenosząc na siebie nienawiść do świata. Przekonujące portrety psychologiczne połączone z umiejętnościami językowymi powodują, że do “Tłuczek” z pewnością warto zajrzeć. Jednocześnie po lekturze mam spore poczucie niedosytu - oto kolejna osoba pisze książkę złożoną z krótkich scenek rodzajowych, wciągających i mocnych, ale jednak unikanie dłuższej narracji i patchworkowość tej książki niekoniecznie świadczą o wprawie literackiej, a raczej obawie przed klasyczną narracją. Gdyby tego uniknąć, może znalazłaby Wisniewska więcej miejsca na tło i didaskalia, bo ich trochę mi w “Tłuczkach” zabrakło. 

Wróćmy jednak do języka, bo to właśnie w języku Wiśniewska widzi praprzyczynę przemocy, w nim ukryta jest pogarda i dominacja, to właśnie język dziedziczymy po kolejnych pokoleniach i póki sami nie nauczymy go rozbroić, będziemy się tym dynamitem posługiwać bezustannie. Jest tu kilka fantastycznie wymyślonych scen - historia dziadka i jego wycieczek górskich, scena aborcji we Frankfurcie (tutaj władzę przejmuje osoba znająca niemiecki) oraz opis kolonoskopii, po którym było mi niedobrze. Są też różne, mniej udane, odniesienia do kościoła katolickiego i jego liturgii, ale tu mam wrażenie, że autorka poszła trochę na łatwiznę i w publicystykę. No i jest przemoc, jakby kobieca i trochę nowocześniejsza odpowiedź na “Gnój” Kuczoka, co jest porównaniem, którego trochę się wstydzę i boję, ale takie mi się nasuwa.

Do opisu świata zaprzęga się w polskiej literaturze coraz częściej język. Kozłowska, Grzegorzewska, Masłowska, Gogola piszą o naszych stosunkach rodzinnych przypominając, że wszystko zaczyna się od dialogu i rozmowy. A raczej jego braku. Wiśniewska chyba najwyraźniej pokazują jak język jest narzędziem zbrodni i nie ukrywam, że czekam na kolejną książkę - obrana droga jest naprawdę dobra, tylko może w swojej realizacji zbyt ocierająca się o stereotyp i historię, którą jednak wszyscy dobrze znamy. “Tłuczek” jednak nie omijajcie, bo jest tam wiele dobra, a postać dziadka Wincentego, któremu nie wyszło otwarcie zaprojektowanego przez niego mostu, to jedna z lepiej napisanych postaci w rodzimej literaturze ostatnich lat.

Myślę, że powinno się sięgnąć po “Tłuczki”, bo to książka wyrazista, mocna i będąca słusznym oskarżeniem patriarchalnej kultury, w której tkwimy po uszy.

Każda książka zaopatrzona jest w parateksty - opis wydawniczy, tytuł, okładkę, podziękowania. Mówią one czasem całkiem sporo o celu ksiażki, projektowanym idealnym czytelniku, wrażliwości wydawcy. Nie wolno ich ignorować. Często też dołączane są do nich listy zachęcające mnie do lektury. Krystyna Bratkowska z Niszy postanowiła taki dołączyć, co odkryłem dopiero po lekturze “Tłuczek”. Otóż na dołączonej zakładce przeczytałem raczej “zniechętę” niż zachętę i chciałbym z tego miejsca poinformować wydawczynię, że zarzucanie mi, że do książek podchodzę niepoważnie oraz uzależnianie wysyłania książek od “powagi” recenzji w ocenie wydawnictwa nie wpływa na moją ocenę powagi wydawczyni. Nie piszę na zamówienie pani Bratkowskiej, chciałbym jej o tym przypomnieć. A sytuację traktuję jako próbę wpływu na niezależność recenzenta. Dość słabą. O książki Wiśniewskiej i Zawady poprosiłem, bo przygotowywaliśmy się do nominacji do Paszportów “Polityki” i zwyczajnie musieliśmy przeczytać najciekawsze tegoroczne debiuty literackie. A książka Dybczaka nadal mi się nie podoba. Za to Wiśniewskiej jak i Zawady - bardzo.
 

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jak ma na imię ojciec Izabeli Łęckiej?