Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Katarzyna Kochmańska

Katarzyna Kochmańska, "Nieuprzejmość"

“Nieuprzejmość” Katarzyny Kochmańskiej jest powieścią, która mnie nie uwiodła, co nie znaczy, że nie doceniam literackiej sprawności autorki. 

Dlaczego nie uwiodła? Ponieważ jest to kolejna książka o - jak wydawca sam pisze na okładce - “warszawce wyższej klasy średniej”, a zatem taka środowiskowa wspólna masturbacja. W odpowiednich dawkach może być źródłem zaspokojenia i radości, jednak zbyt ekspansywna bywa bolesna. Jakoś żenuje mnie też fakt, że wydawca (i jest nim o dziwo Krytyka Polityczna) pisze na tejże okładce, że “wejście na wernisaż może nieść za sobą więcej niebezpieczeństw niż walka w okopach”. Może by osoba to pisząca wybrała się w takim razie w okolice najbliższych okopów i zdała nam relację? Miał być to żart, a okazał się nieśmieszny. Niestety ma swoje źródło w występującym w książce porównaniu miłości do komory gazowej. Mocno to niefortunne i niepotrzebne.

“Nieuprzejmość” to książka o trudnej przyjaźni. Mówi do nas Maria, kobieta koło czterdziestki, która dość późno zaczęła swoją warszawską karierę. Idzie jej dobrze, jest już w towarzystwie i ma grono przyjaciół, zwichrowanych, ale jednak jej. I jest tak, że Julia się pocięła, bo Andrzej chyba ma już jej dość, a jest z Kają, która tylko pozornie jest za otwartym związkiem. Jest jeszcze Karolina i Basia, które będą miały wpływ na akcje, ale niezbyt nachalny. Andrzej oczywiście jest starszy, odniósł sukces i laski do niego lgną, a on je wykorzystuje, choć może po prostu traci kontrolę nad swoim życiem. Książka składa się z logicznie powiązanych ze sobą epizodów, co jakoś ułatwia jej lekturę (monolog w pierwszej osobie bywa nieznośny), ale też zdaje się pokazywać, że mamy do czynienia z ambitnym, ale przeskalowanym tasiemcem, w którym dziesiątki razy powtarzane są te same wnioski, dochodzimy do tych samych obserwacji dotyczących bohaterów i bohaterek książki, i tylko wyjątkowa sprawność językowa i jednak wartko płynąca akcja sprawiały, że nie czułem zbyt dużego znużenia przygodami klasy średniej w wielkim mieście. 

To powieść o kobietach i ich uwikłaniu w siebie, w nieudolne związki, w przyjaźń, która nie jest wymianą doświadczeń, a jakąś zwichrowaną superwizją, w walkę o swoje miejsce w przestrzeni urządzonej przez mężczyzn, a środowisku, które lubi puste rytuały i wzajemne obsikiwanie pozycji. Jednocześnie jest to powieść o życiu w pustce ideowej, w korzystaniu z idei na zasadzie gotowych wzorców, o niedojrzałości, na którą mogą pozwolić sobie chyba tylko ludzie z tej klasy społecznej. “Niedojrzałość” zapowiada się jako “powieść z kluczem”, nie chce mi się szukać klucza, bo zapewne dotyczy jakiegoś środowiskowego wydarzenia, które mnie w ogóle nie interesuje. I to jest największy mankament tej powieści, że brakuje jej tła i nadmiernie wikła się w próbę opisu doświadczenia pokoleniowego/środowiskowego. Mimo, że w wielu momentach można było poświęcić więcej uwagi pracy głównej bohaterki, pokazać jej “prawdziwe” życie, powieść skupia się na relacjach ignorując realia. To mocno teatralny zabieg, żeby nie umieszczać na scenie zbyt wielu rekwizytów. A w powieści czasem się jednak one przydają.

Ostatnio zbyt często czytam powieści, w których próbuje się publicystykę przekuć w fikcję. Robi to Fiedorczuk-Cieślak z niezłym skutkiem, ostatnio Cieplak ze skutkiem tragicznym, ale też wiele innych osób piszących. Bardzo kibicują tej stylistyce zwłaszcza lewicowe środowiska Krytyki Politycznej i Ha!artu, co jest zrozumiałe choć póki co nie przynosi niczego dobrego literaturze. Kochmańska wstawia do “Nieuprzejmości” obowiązkowe wręcz wątki takie jak praca na śmieciówkach czy środowiskowe rozgrywki. No i wojna. Przebijające się wątki wojenne mające n celu podkreślić ciągłość doświadczeń i to, że jesteśmy spadkobiercami, kolejnym pokoleniem naznaczonym wojną. Bardzo odkrywcze. Nie służy to literaturze, czyniąc ją rozrywką dla wąskiej grupy znajomych autora i bliskich przyjaciół wydawcy. 

Jest Kochmańska na pewno sprawną pisarką i ma ciekawy, wypracowany styl literacki, niestety jej opowieść jest skonstruowana wokół kilku stereotypowych motywów, które w nowej redakcji nie opowiadają nowej historii. Nie widzę powodów, dla których mielibyście sięgać po ten tytuł poza obowiązkowością. Ona jest strasznie męcząca, uwierzcie mi. 

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Kaśka u Zapolskiej