Paweł Pawlak, Warstwy, Ewa Kozyra-Pawlak

Ewa Kozyra-Pawlak, Paweł Pawlak, "Wrocławski abecadlik"

Ech, Wrocławiu! Czemy ty dwadzieścia lat temu byłeś miastem kojarzącym mi się tylko z alkoholizmem, biedą, powodzią i "metalami"?

Tak może bym dzisiaj mieszkał w "Mieście Literatury", miał za prezydenta łysego i brodatego kociarza, a w pobliżu Pawła i Ewę Pawlaków, twórców wspaniałych książek dla dzieci, w których nowoczesność musi ustąpić miejsce tradycji bez wdeptywania do skansenu.

"Wrocławski ABECADLIK" Pawlaków jest diablo dobry , poza prezentacją literek znajdą tu Państwo wiele drobnych niespodzianek jak choćby rozsiane w ilustracjach krasnale czy Olgi Tokarczuk. Mają Pawlakowie szczególne zacięcie do piesków, co również budzi we mnie ciepłe emocje. A jeszcze cieplejsze fakt, że dzieciaki w ABECADLIKU są różnorodne - pod wzgledem motoryki czy koloru skóry.

Ciekawe jest za to nieświadome pewnie, ale pokazujące jak mocno mamy zakorzenione podziały płciowe, to że to chłopiec ma smartfona i gra na perkusji, a dziewczynki tylko przytulaja zwierzątka (poza tymi czynnościami, które dla jednych i drugich są wspólne jak patrzenie na baloniki). Ten genderowy diabeł ukryty jest w szczegółach i tak wrośnięty jako stereotyp, że nawet tutaj - choć jak znam Pawlaków to bardzo przypadkowo - się wkradł.

Mimo wszystko wyznam Państwu, ze kocham Pawlaków, może Pawła bardziej, bo kiedyś roznawialiśmy przy okazji ilustracji do "Małego Księcia" i to jest jeden z najbardziej niesamowitych ludzi, jakich poznałem. Taki ludź, którego się od razu chce przytulać, częstować landrynkami i przez ramie spogladać co tam wyczynia w tym zilustrowanym świecie. Ewo - wybacz!

Dobrze mają mieszkańcy i mieszkanki Wrocławia. Na szczęście książka w księgarniach niezależnie od szerokości geograficznej.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Ech, Wrocławiu! Czemy ty dwadzieścia lat temu byłeś miastem kojarzącym mi się tylko z alkoholizmem, biedą, powodzią i "metalami"? Tak może bym dzisiaj mieszkał w "Mieście Literatury", miał za prezydenta łysego i brodatego kociarza, a w pobliżu Pawła i Ewę Pawlaków, twórców wspaniałych książek dla dzieci, w których nowoczesność musi ustąpić tradycji bez wdeptywania do skansenu. "Wrocławski ABECADLIK" Pawlaków jest diablo dobry , poza prezentacją literek znajdą tu Państwo wiele drobnych niespodzianek jak choćby rozsiane w ilustracjach krasnale czy Olgi Tokarczuk. Mają Pawlakowie szczególne zacięcie do piesków, co również budzi we mnie ciepłe emocje. A jeszcze cieplejsze fakt, że dzieciaki w ABECADLIKU są różnorodne - pod wzgledem motoryki czy koloru skóry. Ciekawe jest za to nieświadome pewnie, ale pokazujące jak mocno mamy zakorzenione podziały płciowe, to że to chłopiec ma smartfona i gra na perkusji, a dziewczynki tylko przytulaja zwierzątka (poza tymi czynnościami, które dla jednych i drugich są wspólne jak patrzenie na baloniki). Ten genderowy diabeł ukryty jest w szczegółach i tak wrośnięty jako stereotyp, że nawet tutaj - choć jak znam Pawlaków to bardzo przypadkowo - się wkradł. Mimo wszystko wyznam Państwu, ze kocham Pawlaków, może Pawła bardziej, bo kiedyś roznawialiśmy przy okazji ilustracji do "Małego Księcia" i to jest jeden z najbardziej niesamowitych ludzi, jakich poznałem. Taki ludź, którego się od razu chce przytulać, częstować landrynkami i przez ramie spogladać co tam wyczynia w tym zilustrowanym świecie. Ewo - wybacz! Dobrze mają mieszkańcy i mieszkanki Wrocławia. Na szczęście książka w księgarniach niezależnie od szerokości geograficznej. #zdaniemszota #pawełpawlak #ewapawlak #warstwy #wrocławskidomliteratury #olgatokarczuk #jestwśrodku

Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota)

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jaka woda u Żywulskiej?