Joanna Rusinek, Michał Rusinek, Bezdroża, Znak

Joanna Rusinek, Michał Rusinek, "Od mikmaka do zazuli. Atlas regionalizmów dla dzieci" - "Wihajster czyli przewodnik po słowach pożyczonych"

Od kilku dni piszę o książkach dla młodszych czytelników i czytelniczek, bo trochę się ich uzbierało na stertach różnego rodzaju - niektóre okropne i głupie, a niektóre wspaniałe i mądre. Dzisiaj sześć książek i trochę prywaty.

Prywata polega na tym, że z Joanną pracowaliśmy przy książce Michała Nogasia, w “Mikmaku" znajdziecie Tajfuna, a ostatnio wspólnie przeszliśmy ze Śródmieście na Żoliborz... Od lat bardzo cenię ilustracje koleżanki Rusinek, która z Jarosławem Mikołajewskim stworzyła jedną z najlepszych książek dziecięcych ever - “Wędrówkę Nabu”.

Narobiła się Joanna tych książkach, to widać - dziesiątki dopracowanych ilustracji, do tego - zwłaszcza w "Mikmaku" - czerpiących z różnych estetyk i wzorów. Moją uwagę przyciągają oczywiście zwierzaki rysowane przez Rusinek - psy ras wszelakich, zabawne, rozkoszne i takie słodkie. Cieszę się, że ilustratorka zauważa, że psy są różne, co wcale nie jest takie częste w ilustracji dziecięcej, jak już ktoś burka rysuje, to wszędzie ten sam burek w dziesiątkach odsłon. Jest w tej ilustracji i przestrzeń i dynamika i dbałość o szczegół, przy jednoczesnym nieprzesadnym wygładzaniu kształtów i kolorów.

Co do Rusinka, to niekiedy żartobliwie (naprawdę żartobliwie) mówię, że jest Remigiuszem Mrozem polskiej humanistyki. Produkcja roczna Rusinka jest fascynująca i piszę to tylko z zazdrości. Panowie są do siebie podobni pod względem tego, że obaj mają coś do powiedzenia, tylko jeden potrafi, a drugi niezbyt. Tak czy inaczej, Rusinek jest tu panem od języka, leksykografem wędrującym po polszczyźnie. Takim, który nie sili się na bycie zbyt zabawnym, nie pokazuje sztuczek, a w dostosowany do poziomu młodej osoby mającej przy sobie kogoś, kto ewentualnie odpowie na pytania, opowiadającym o języku. Książka oczywiście jest skierowana też do dorosłych, bo jestem przekonany, że będziecie zaskoczeni jak wiele bardzo polskich słów polskimi nie jest.

Te książki przypominają o tym, że mieszkanie w Polsce nie oznacza życia w monolitycznym społeczeństwie, że język - mimo ujednolicania go przez edukację i media - przechowuje pamięć o przeszłości i odzwierciedla różnorodność. Dzisiaj to bardzo ważne.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jak nazywał się chomik Ewy Kuryluk?