Stanisław Barańczak, Wiersz na dobrą noc, W. H. Auden

[WIERSZ NA DOBRĄ NOC] W.H. Auden, "Blues uchodźców"

W.H. Auden i jego “Blues uchodźców” w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka dzisiaj dla Państwa.

---

“Blues uchodźców”

Niech sobie ma to miasto dziesięć milionów dusz,
Jeden mieszka w pałacu, drugi pod mostem – cóż:
Nie ma tu miejsca dla nas, skarbie, nie ma tu miejsca dla nas.

Mieliśmy też kraj ojczysty, na oko sporo wart,
Popatrz w atlas, odnajdziesz go tam na którejś z kart:
Lecz nie możemy powrócić, skarbie, dziś nie możemy tam wrócić.

Na przykościelnym cmentarzu rośnie tam stary cis:
Co wiosnę na nowo zakwita, weteran wiatrów i cisz:
Paszport się sam nie odnowi, skarbie, paszport się sam nie odnowi.

Konsul walną w stół pięścią przy którejś z kolejnych prób:
"Kto bez ważnego paszportu to w sensie formalnym trup",
Ale my przecież żyjemy, skarbie, ale my jeszcze żyjemy.

Odwiedziłem komitet; poprosili wpierw, żebym siadł,
A potem – żebym znów zajrzał, najlepiej za parę lat;
Lecz dokąd pójdziemy dzisiaj, skarbie, lecz dokąd pójdziemy dzisiaj?

Na placu więc był właśnie: grzmiał mówca (ryk tłumu rósł):
"Jeśli zaczniemy ich wpuszczać, odejmą nam chleb od ust":
Mówił o tobie i o mnie, skarbie, mówił o tobie i o mnie.

Myślałem, że grom pruje sparciałe nieba szwy:
To Hitler nad Europą darł się i charczał: "Zgnieść wszy!";
To o nas mu chodziło, skarbie, to o nas mu chodziło.

Pudla w kurteczce z zapinką widziałem właśnie w tych dniach,
Kota, któremu ktoś otwarł drzwi, by go wpuścić pod dach;
To nie byli niemieccy Żydzi, skarbie, to nie byli niemieccy Żydzi.

Zaszedłem na skraj portu, spojrzałem z mola w dół:
Kiełbie igrały w wodzie, każdy z nich wolny się czuł:
A były trzy metry dalej, skarbie, zaledwie trzy metry dalej.

Szedłem przez las, widziałem ptaki w koronach brzóz
Polityk nimi nie rządził, ich śpiew swobodnie się niósł:
To nie był ludzki gatunek, skarbie, to nie był ludzki gatunek.

Spałem i przyśnił się tysiącpiętrowy gmach,
Na każdym piętrze tysiąc mieszkań z numerkiem na drzwiach
Lecz żadne nie bylo nasze, skarbie, lecz żadne nie było nasze.

Stałem pośrodku wielkiej równiny i padał śnieg,
Dziesięć tysięcy żołnierzy desant wysadzał na brzeg:
Przyszli po ciebie i po mnie, skarbie, przyszli po ciebie i po mnie.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Iwasiów jak lody