Znak, Michał Witkowski, Gazeta Wyborcza, wywiad

[GAZETA WYBORCZA] "Miasteczka Wilanów nie da się zmitologizować" - wywiad z Michałem Witkowskim

Lata 30. XX w. Stróż kamienicy "przy ulicy Piaskowej piętnaście, działając w towarzystwie i za poduszczeniem swej wścibskiej małżonki, Florczak Genowefy, udał się do mieszkania numer trzydzieści trzy, od pięciu lat zajmowanego przez czterdziestoletniego podrzędnego śpiewaka naszej miejskiej operetki, pana Mieczysława Cieślaka". Cieślak to pierwszy, ale nie ostatni trup w nowej powieści Michał Witkowskiego "Tango".

Po pięciu latach od ostatniej powieści autor "Lubiewa" i "Drwala" brawurowo wkracza w nowy dla siebie gatunek literacki, czyli kryminał retro.

Wojciech Szot - "Tango" to pierwsza twoja tak obszerna powieść. W czasach, gdy komunikaty raczej się skraca niż wydłuża, napisałeś 500 stron.

Michał Witkowski - Rzeczywiście, rozpisałem się. Choć może nie powinienem, bo zauważyłem, że moi czytelnicy, którzy popadli w TikToka, przestają czytać książki. A jeszcze niedawno czytali. TikTok ich niszczy.

WSZ - Masz tam konto?

MW - Nie.

WSZ - To skąd wiesz?

MW - Bo ciągle podsyłają mi linki do jakichś pięciosekundowych filmików.
Rozpisałem się, ale kryminał to machina, która się rozkręca i potem trudno ją zatrzymać, tworzą się całe światy, dochodzą kolejne osoby... Poza tym po tylu latach pisania jest to dla mnie czynność niemal fizjologiczna. Jakby krowy nie doić, toby mleko skwaśniało - i tak jest ze mną. Wstaję i dojenie odbywa się przy pierwszej kawie, zanim zleją się na mnie wszystkie codzienne problemy, zanim wejdę do internetu. Wtedy jest "flow", ma się wolną głowę i można błysnąć spektakularnym zdaniem.

Inna sprawa, że część tych rzeczy piszę z myślą o handlu bezpośrednim, poza rynkiem, ponieważ dziś w papierze nie można sobie pozwolić na wszystko.

---

Na co pozwala sobie Michał Witkowski dowiecie się z naszej rozmowy.

Czytamy TUTAJ

Fot. Dariusz Żuchowicz

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jak nazywał się chomik Ewy Kuryluk?