Znak, Gazeta Wyborcza, Emilia Dłużewska
[GAZETA WYBORCZA] "Niezwykła opowieść o depresji i chorobie dwubiegunowej. Takie książki mogą zmienić świat"
Uwaga, podczas lektury "Jak płakać w miejscach publicznych" można płakać! W miejscu publicznym. Albo domowym zaciszu.
---
Tej wiosny wszyscy będziemy ryczeć. Nie tylko z powodu pylących drzew czy traw, ale też dzięki Emilii Dłużewskiej.
Jej autobiograficzny esej "Jak płakać w miejscach publicznych", opowieść o depresji, chorobie dwubiegunowej i szeroko zakrojonych zmaganiach z własną psychiką oraz historią rodzinną, wydaje się – a rzadko miewam takie przeczucia – książką, która może zmienić świat. Przynajmniej kilku osób.
Warto sprawdzić, czy jest się jedną z nich.
---
"Wirujesz nadludzkim wysiłkiem. Wkładasz resztki energii w to, by nie upaść, nie zawieść wszystkich tych obserwujących cię ludzi. Nie może się udać, a jednak się udaje. Ustałeś". Tak Emilia Dłużewska, dziennikarka "Gazety Wyborczej", opisuje w "Jak płakać w miejscach publicznych" codzienne wyzwanie, przed którym los stawia miliony z nas. Wyzwanie performowania normy, udawania, że jest się po drugiej, "zdrowej" stronie lustra.
"Nie obcujecie z poważną literaturą" – ostrzega Dłużewska. W poważnej literaturze pachnący kurzem sierpień staje się scenerią dramatów takich jak choćby ten ze sztuki Tracy’ego Lettsa "Sierpień w hrabstwie Osage" – rozpisanego na wiele głosów, gdzie demony przeszłości wypływają na powierzchnię i zderzają się z teraźniejszością. Wizyta u psychiatry, której brutalny realizm wyznacza cennik (300 zł za 20 minut), nie wydaje się dramatem godnym poważnej literatury.
Dlatego pisze Dłużewska niepoważnie, ironicznie, mieszając rejestry – od eseju przechodzi do niby-poradnika, od artykułu skrzącego się odniesieniami popkulturowymi do opowieści autobiograficznej. Niepoważność to słowo klucz do tej książki.
---
W GW dzisiaj piszę m.in. o tym dlaczego lektura książki Dłużewska kontra świat przypomniała mi o Sylvii Plath. TU CZYTAMY
Skomentuj posta