Maria Poprzęcka, wywiad, Gazeta Wyborcza
[GAZETA WYBORCZA] "Dlaczego cały świat wali na Vermeera, a cała Polska na Łempicką" - wywiad z Marią Poprzęcką
- Wystawa Vermeera jako współczesny, lekko snobistyczny park rozrywki?
- Na wielkie wystawy mówi się dzisiaj "blocbustery", a muzea zaczynają przypominać wielkie wytwórnie filmowe.
Z profesor Marią Poprzęcką rozmawiam w weekendowej GW o tym, co i jak można oglądać. I po co. I co naprawde warto.
Jedno z pytań - o to dlaczego profesorze nie podoba się Beksiński i Łempicka - nadesłał pewien znany miłośnik sztuk plastycznych - Mariusz Szczygieł.
---
MARIA POPRZĘCKA - I Beksiński, i Łempicka nie stawiają widzom żadnych wymagań, ich obrazy są obliczone pod konkretne upodobania. Udają przekroczenia - ona granic obyczajowej dopuszczalności w mieszczańskim świecie, on – akceptowalnego horroru.
Może mi się nie podobać Łempicka, ale zrobiły na mnie wrażenie jej prace późniejsze, powstające w Stanach Zjednoczonych, do których wyemigrowała z drugim mężem. Minął już jej czas, uroda, zainteresowanie mediów. A ona wciąż próbowała wpasować się w to, czego potrzebował rynek. Zmieniała swoje malarstwo, sięgnęła nawet po abstrakcję. W tym jest coś bardzo poruszającego - starzejąca się kobieta, która nie odpuszcza. Można byłoby powiedzieć, że wyrzekła się swojej sztuki. Ale to nieprawda. Jej sztuka zawsze wpisywała się w oczekiwania, zapotrzebowanie towarzystwa, do którego aktualnie aspirowała.
WOJCIECH SZOT - Koniunkturalizm jako sens sztuki?
MP - Większość artystów robi to, co znajdzie oddźwięk. Panie Wojtku, czy odpowiedziałam wystarczająco?
WSZ - Chyba.
MP - To jest mój zawód, żeby ludziom tłumaczyć, ale nie narzucać. Chociaż chętnie bym odwróciła pytanie Mariusza Szczygła: dlaczego jemu podobają się Beksiński i Łempicka?
WSZ - Kiedyś napisała pani, że "arcydzieła są zmęczone". Wciąż?
MP - Śmiertelnie zmęczone. Niemal wszystkie zostały skonsumowane. Może tego słowa zabrakło jeszcze w naszej rozmowie - sztuka jest dzisiaj przedmiotem masowej konsumpcji. Muzea prześcigają się w podawaniu rekordów frekwencji. Wciąż są jednak ludzie, którzy uważają, że ich kontakt ze sztuką ma charakter nie tylko poznawczy, ale też kontemplacyjny. Oni potrzebują ciszy i spokoju. Już 100 lat temu różni subtelni esteci wybrzydzali na muzea, pisząc, że chcą oglądać dzieła w samotności. Tak jak często oglądał je ten, kto je zamówił.
WSZ - Dzisiaj prawo do kontemplacji i spokoju zdaje się luksusem.
MP - I nie dotyczy to tylko kontaktu ze sztuką. Każda wygodna samotność z wyboru jest kosztowna.
---
Na zdjęciu Witka Orskiego, prof. Poprzęcka i piesek Nowik. Piesek o wielkich charakterze, podróżnik z zamiłowania i jak mówi Poprzęcka: "To jest potwór. Ale kochany".
---
Skomentuj posta