Wydawnictwo Literackie, Maciej Sieńczyk, Empik, Pasje
[KSIĄŻKA TYGODNIA] Maciej Sieńczyk, "Spotkanie po latach"
Jest to wyznanie wcale nie marginalne. Należą do niego osoby w różnym wieku, o zróżnicowanym statusie materialnym i tożsamościach nieprzewidywalnych. W kościele tym ceni się kontrastowe barwy, kadry w których artefakty ustawiają się w surrealistyczne szyki, a w opowieści - historie, które niekoniecznie prowadzą dokądkolwiek.
Wyznawcy nie zrzeszają się, mają skłonność do praktyk indywidualnych. Szukają innych wymiarów w czymś pozornie płaskim, jednowymiarowym, banalnym, infantylnym, rodem z pseudogotyckiego horroru klasy podrzędnej. Doceniają humor, ale mają skłonność do taplania się w sprawach smutnych i nie przynoszących pocieszenia. W centrum tej religii jest on, ilustrator niezwykły, osobny, od lat tworzący w estetyce wymykającej się zarówno masowym zapotrzebowaniom, jak i nihilizmowi undergroundu.
Maciej Sieńczyk, bo oczywiście o nim mowa, przychodzi do nas z powieścią graficzną, “Spotkanie po latach”. Minęła już dekada od czasu, gdy jego ostatni komiks, “Przygody na bezludnej wyspie” zostały nominowane do Nagrody Literackiej Nike, będąc tym samym pierwszym - i o zgrozo, ostatnim - komiksem nominowanym do tej niewiedzącej czym ma być nagrody (samoświadomość nagród to jednak temat na inny eseik).
Pamiętam, jak w Komiksowie, byliśmy tym zaskoczeni, ale też zirytowani tekstem Doroty Jareckiej, która napisała w GW tak: "Ani to album, ani powieść, ani nawet klasyczny komiks. A jednak chce się to czytać. Cokolwiek to jest, jest bardzo dobre". Kuriozalny tekst Jareckiej to idealny przykład tego, jak o komiksie czy powieści graficznej (jeden pies czy kot) nie pisać.
Zdanie: "Sieńczyk używa języka komiksu, ale jego sztuka nie jest ani łatwa, ani masowa", rozsierdziło dziesiątki komiksiarzy i kilka komiksiar, bo czasy to były jeszcze, gdy Komiksowo dopiero uczyło się feminizmu. Jarecka pisała też, że dzieła Sieńczyka tylko “z braku innego określenia nazywane »komiksami«”. Ciekawy, acz smutny, był to popis patrzenia z góry na czyjeś dzieło.
Po dziesięciu latach od nominacji dla Sieńczyka, komiks dalej traktowany jest z pogardą przez jury nagród, o czym świadczy choćby fakt, że nigdy reportaż komiksowy nie został nominowany do nagrody im. Kapuścińskiego. A komiks może być wszystkim. U Sieńczyka komiks jest sposobem na opowiadanie historii, w której wydarzają się dziesiątki rzeczy, w której nastrój niepokoju rodem z kryminału, czy horroru towarzyszy czytelnikowi, nie dając jednak w finale żadnego katharsis. Sieńczyk pisze i rysuje bowiem swoiste anty-katharsis.
---
Cały tekst - TUTAJ. Więcej ilustracji:
Skomentuj posta