wywiad, Grażyna Bastek, Muzeum Narodowe w Warszawie, Gazeta Wyborcza

[GAZETA WYBORCZA] ""Weszłam, bo tu jest Botticelli. Ale na mój gust, to on nie działa". Jak się nie męczyć w muzeum" - rozmowa z Grażyną Bastek

- Czym jest "umiejętność patrzenia"?

Pytam Grażynę Bastek, historyczkę sztuki i kuratorkę z Muzeum Narodowego w Warszawie. Odpowiedzi będzie kilka.

***

Wojciech Szot: - Ferie. Wychodzimy z domu, idziemy na spacer. To może - pomyśli ktoś - muzeum? Gdy jesteśmy w Warszawie, możemy pomyśleć - Muzeum Narodowe! Gdzie skierować swoje kroki?

Grażyna Bastek: - Najpierw lepiej sprawdzić, czy muzeum jest otwarte. A dokąd pójść? To już zależy od tego, co się lubi.

Szot: - A jak się nie wie, co się lubi?

Bastek: - To wtedy zaczyna się męka.

Często widzę zmęczonych ludzi, którzy idą w równym tempie, monotonnym krokiem. Idą i idą… Spoglądają na podpisy, przez chwilę patrzą na obrazy, pomiędzy tym czytają korespondencję w telefonie. Są w muzeum, bo tak nakazuje im obowiązek społeczny. Jeśli ktoś przyjechał do Warszawy i ma trochę wolnego czasu, to czuje konieczność odwiedzenia Muzeum Narodowego. Wciąż - może i na szczęście - wielu osobom głupio tu nie przyjść. A ten, któremu głupio, ale nie wie, co lubi, będzie się męczył.

***

Idziemy przez muzeum i oglądamy. A to portret Anny z Branickich Lubomirskiej, "Bitwę pod Orszą", czy genialnego Cimę da Conegliano. Nie jesteśmy sami. Są z nami autorzy obrazów, jest nasza wiedza i wyobraźnia, ale są też goście.

Szot: - Poczekajmy tu chwilę, mamy gościa.

Bastek: - Dzień dobry, czy pani by spojrzała na ten obraz, gdybyśmy przy nim nie stali?

Gościni: - Chyba nie. Ale słyszałam, jak pani opowiadała. Wtedy się odwróciłam. Tam w środku to Jezus?

Szot: - Tak, niech pani mówi.

Gościni: - Jakiś taki inny.

***

Pani miała oczko. Co to znaczy? Dlaczego obrazy Ewy Juszkiewicz nie poruszają, a porusza nas Volker Hermes? Co z wystawami immersyjnymi? Czy van Gogh w pikselach powie nam coś o sztuce? Jak przeżyć w muzeum, gdy nie wiemy, co lubimy?

Bastek: - Warto powoli budować własne kolekcje wyobraźni. Nie musimy wszystkiego w każdym muzeum obejrzeć, nie musimy wejść do każdej sali, ale jeśli już coś nas zagnało do galerii, to zróbmy z tej wizyty użytek. Stwórzmy swój świat ulubionych dzieł sztuki - obrazów, rysunków, rzeźb, rzemiosła. Ten zasób będzie rósł, poszerzał się o nowe dzieła, dokładane podczas wizyt w różnych muzeach. Będziemy wówczas nie konsumentami, lecz kolekcjonerami.

Cała rozmowa, jedna z najciekawszych ale i technicznie najtrudniejszych, jakie miałem przyjemność przeprowadzić - TUTAJ

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: W rosole u Musierowicz