Gazeta Wyborcza, wystawa, Petr Brandl, sztuka, malarstwo
[GAZETA WYBORCZA] "Utracjusz i alimenciarz. Petr Brandl, świetnie zarabiający malarz, zmarł w biedzie, bo lubił się zabawić"
A może chcecie porozmawiać o sztuce - wcale nie tak późnego - baroku?
Na rozgrzewkę proponuję Wam opowieść o Petrze Brandlu, utracjuszu i alimenciarzu, który kilka razy siedział za długi. Brandl - tak się zdarzyło - był też jednym z najwybitniejszych twórców XVIII wieku nie tylko w "naszej" części Europy.
W historii Brandla jest też kilka "polskich" wątków, a najciekawszym z nich jest historia o tym, jak w niewielkim kościele w Żabowie, 40 km. na południe od Szczecina, historyk sztuki Michał Dębowski odkrył obraz czeskiego malarza.
Skąd Brandl w Żabowie? Gdzie w Polsce możecie podziwiać jego dzieła? Jaka była pozycja malarza w "barokowym imperium", jak o ziemiach rządzonych przez Habsburgów mówi jeden z historyków? I wreszcie najważniejsze - co, poza dukatami, składało się na wynagrodzenie Petra Brandla?
W moim miejscu pracy znajdziecie bogato ilustrowaną historię o malarzu, który żył ponad stan i zmarł w biedzie. Dzisiaj, by wejść na wystawę jego dzieł w praskiej Narodowej Galerii, trzeba odstać godzinę w kolejce. Warto.
Praska wystawa Brandla upomina się o jednego z największych artystów barokowych, twórcę, którego dzieła zdobią kościoły nie tylko w Czechach, ale który - z racji absolutnego zdominowania opowieści o sztuce przez Zachód - wciąż pozostaje mało znany poza swoim krajem urodzenia.
Brandl, podobnie jak Michael Willmann, którego świetną wystawę monograficzną przygotowało w 2019 roku Muzeum Narodowe we Wrocławiu, jest twórcą, którego warto zapamiętać nie tylko jako "czeskiego Rubensa". Co ciekawe, Willmann bywa określany mianem "śląskiego Rembrandta". Czas poznać ich jako niezależnych, oryginalnych twórców o intrygujących osobowościach.
Więcej - TUTAJ.
Skomentuj posta