Olga Tokarczuk, Gazeta Wyborcza, Fundacja Olgi Tokarczuk

[GAZETA WYBORCZA] "Instagram zablokował konta Fundacji Olgi Tokarczuk. Na Facebooku zmasowany hejt na jej festiwal"

"Nie działa Insta festiwalu! Wysyp hejterskich komentarzy!" — niosło się po Kotlinie Kłodzkiej wśród gości Gór Literatury. Tym razem bywalców festiwalu organizowanego przez Fundację Olgi Tokarczuk, który potrwa jeszcze do końca tygodnia, rozgrzała nie tylko obecność wybitnych pisarzy i pisarek oraz ciekawe dyskusje.

Konta festiwalu i Fundacji Olgi Tokarczuk były blokowane przez Facebook i Instagram, dochodziło do też usuwania postów albo relacji na żywo. Jak mówiła "Wyborczej" Dorota Oczak-Stach z Fundacji Olgi Tokarczuk, "odwołaliśmy się, ale Meta działa powoli".

Meta to jeden z pięciu tzw. Big Techów lub inaczej — GAMAM. Akronim utworzono od pierwszych liter pięciu wielkich firm, które dzisiaj przejęły rząd dusz. Przejęły go dosłownie — jesteśmy od nich uzależnieni.

Psychicznie, ale też "życiowo". Nie wyobrażamy sobie sprawdzania informacji gdzie indziej niż w wyszukiwarce Google'a ("G"). W telefonach mamy systemy operacyjne należące jeśli nie do "G", to do "A", czyli Apple'a, ze znajomymi komunikujemy się przez WhatsApp albo Messenger, a swoje życie prezentujemy im na Facebooku i Instagramie (to wszystko "M" jak Meta), a wiele aplikacji działa dzięki serwerom Amazona ("A"). W pracy i w domach korzystamy zaś z komputerów z systemem operacyjnym Windows (kolejne "M" jak Microsoft).

Jak mówił mi niedawno prof. Michał Goliński z SGH, GAMAM stały się nam równie niezbędne jak energia elektryczna.

Goliński: — Istnieje taka kategoria jak GPT, czyli "general-purpose technology" — technologie ogólnego przeznaczenia. To technologie dostatecznie uniwersalne, aby znaleźć zastosowanie w różnych dziedzinach życia, a ich wpływ jest dalekosiężny.

(...)

Gdy Grzegorz Tokarczuk, mąż noblistki szefujący jej fundacji, otwierał Festiwal Góry Literatury w Zamku Sarny, mówił, że nagrania z poprzedniej edycji festiwalu "miały pół miliona odsłon". Media społecznościowe są dzisiaj jednym z najważniejszych wskaźników naszych sukcesów. I — pozornie — partnerów takich wydarzeń.

A jednak — jak pokazują doświadczenia z trwającego wciąż festiwalu — nie możemy liczyć na wzajemność.

Tokarczuk mówił również, że są to "wyniki, które chciałby mieć każdy festiwal w Polsce".
To już mnie zaniepokoiło. Od dawna trwają zarzuty o "festiwalozę" literatury. Z jednej strony festiwale literackie to wydarzenia wspaniale promujące literaturę i praktyki czytelnicze, z drugiej — wrzucające ją w kołowrót rywalizacji, ścigania się o frekwencję, odsłony, kliki.

(...)

Adania Shibli podczas festiwalu mówiła Michałowi Nogasiowi, że "literatura pozwala spojrzeć na to, przed czym odwracamy wzrok w mediach i newsach".

Może właśnie literatura uratuje nas w dobie Big Techów? Tylko nie liczmy jej odsłon, a wspierajmy tych, którzy walczą choćby o to, by pisarze i pisarki dostawali tantiemy.

I wspierajmy tych, którzy — mimo słów prof. Golińskiego — wierzą w to, że jeszcze coś w tym świecie od nas zależy. A nie od algorytmów przydzielających zasięgi.

***

Całość - TUTAJ

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jaki był różaniec u Rolleczek?