Znak, blurb, Cheon Myeong-kwan, Anna Diniejko
Cheon Myeong-kwan, "Wieloryb", tłum. Anna Diniejko
Jedna z najlepszych książek tego roku? Jestem pewien, że "Wieloryb" Cheon Myeong-kwana w przekładzie Anny Diniejko, przypadnie Wam do gustu. Jako i mi przypadł.
Trzy kobiety, trzy splecione ze sobą historie. I epicka opowieść o Korei, w której realizm magiczny sprawnie łączy się w niemal reporterską, detektywistyczną robotą. Do tego tytułowy wieloryb, który pojawia się - jak to wieloryby mają w zwyczaju - w zaskakujących momentach. Kształt wieloryba ma kino, które zaprojektowała Geumbok, matka Chunhui, głównej bohaterki powieści. O tym, że złapał wieloryba, kłamie napotkany przez nią rybak. Wieloryba patroszą mężczyźni na targu. Wieloryba można też spotkać - choć czy to sen, czy jawa? Po co, w opowieści o koreańskiej historii widzianej przez los kilku kobiet, wieloryb? To już samemu trzeba sprawdzić.
"Wieloryb", podobnie jak książki mojego ulubionego koreańskiego pisarza Hwang Sok-yonga, to powieść krytyczna wobec najnowszej koreańskiej historii - czasu boomu gospodarczego, na którym wielu się wzbogaciło. Ale też wielu straciło dorobek całych pokoleń. "Wieloryb" pokazuje zarówno pozytywne strony koreańskiej modernizacji, jak i te ciemniejsze - represje polityczne, wyzysk pracowników, czy brak sprawiedliwości. "Sale sądowe były jedynie sceną, na której igrano z losem oskarżonych. Nie miały nic wspólnego ze sprawiedliwością", pisze Cheon.
Zachwyca literacki styl tej powieści. To rwąca rzeka opowieści, która wciąga i zaskakuje, ale też prowadzi czasem na manowce. "Nie można wierzyć we wszystkie historie krążące po świecie" - pisze autor. "Opowieść z natury podlega korektom i modyfikacjom, w zależności od osoby, która ją opowiada, słuchacza i talentu narratora". Talent narratora jest tu bezsprzeczny. Jak i jego - całkiem sympatyczne - gadulstwo.
"Wieloryb" to powieść zarówno realistyczna, jak i fantasy. Pełna magii, ale też bardzo trzeźwego spojrzenia na świat. Emocjonalna i stoicko spokojna. To książka zarówno dla tych, którzy szukają w literaturze epickich historii, jak i tych ceniących sobie minimalizm form i treści. Jest tu też sporo miejsca dla ironii, bo "Wieloryb" to dzieło finalnie całkiem zabawne.
To dobry pomysł dla książki, której zakończenie znamy zanim jeszcze skończymy czytać pierwszy rozdział. Celem "Wieloryba" jest wspólna podróż i opowiadanie sobie historii. A jak udało się Cheonowi połączyć tak wiele żywiołów w jednej książce? Sprawdźcie sami. Gwarantuję, że nie zapomnicie tej lektury.
(za tekst dostanę wynagrodzenie od wydawcy, jego fr. znajdziecie na okładce książki)
Agnieszka
31.10.2024 21:19
Zapytam przewrotnie i prowokacyjnie - jak wobec tego potraktować szokujące zarzuty koreanistki i tłumaczki Marty Niewiadomskiej o tym, że tłumaczenie „Wieloryba” przez Annę Diniejko-Wąs nastąpiło przy użyciu Google Translatora? Pani Niewiadomska na poparcie swojej tezy przytacza konkretne zdania. Czy należy rozumieć, że. skądinąd uznana tłumaczka Anna Diniejko-Wąs, pracowniczka Uniwersytetu Warszawskiego (!) dopuściła się delikatnie mówiąc malwersacji czy też zwykłego lenistwa??? Czy czytał Pan powieść w polskim przekładzie?