Znak, wywiad, Gazeta Wyborcza, Marek Krajewski

[GAZETA WYBORCZA] "Wyszedłem na papierosa i wymyśliłem "Śmierć w Breslau"" - rozmowa z Markiem Krajewskim

- Wojtek, ja napisałem 32 książki! Jestem starym pisarzem, prawda? - pyta Marek Krajewski, autor ponad trzydziestu powieści kryminalnych w rozmowie, która wędruje nawet do kuchni pisarza.

***

Wojciech Szot: Ponoć pracujesz 5 godzin i 42 minuty.

Marek Krajewski: Wyliczyłem to sobie.

WSZ - Jak?

MK - Staram się żyć zgodnie z naturą, to znaczy żyć zgodnie z jakąś zasadą panującą w świecie. Tą zasadą jest "złota proporcja". (...) To oczywiście czas na pracę, przerwy się doń nie wliczają. Kiedy wstaję, by zrobić sobie herbatę, wyłączam minutnik.

(...)

MK - Jestem człowiekiem skrajnie pedantycznym. Do bólu punktualnym. Nie lubię zmian w życiu. Jestem przywiązany do pewnych stałych poczynań. Oczywiście potrafię być elastyczny, ale ma to swoje granice.

WSZ - Kolekcjonujesz coś?

MK - Mam wiele starych książek telefonicznych. Gdy byłem nastolatkiem, uwielbiałem przeglądać książki telefoniczne Wrocławia. Fascynowały mnie nazwiska niepolskie - żydowskie, greckie, ale też niemieckie. Interesowały mnie nazwiska śląskie. Gdy natrafiałem na takie nazwisko, np. Horst Szlosarek, to od razu budowałem sobie w głowie historię człowieka, który je nosił. Książki telefoniczne już w latach nastoletnich były dla mnie świadectwem wielokulturowości Wrocławia.

(...)

Traktuję pisanie jako pracę i jestem szczęśliwy, że mogę z niej żyć. Uwielbiam ją, ale to zawsze praca. A po latach pracy jest emerytura. Nie widzę powodu, dla którego pewnego dnia nie miałbym zostać po prostu emerytem. Wtedy zajmę się czymś innym.

Czym? O tym w rozmowie, do której kierunek zwiedzania znajdziecie w moim miejscu pracy.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Rocznik Tristana z polskiej powieści