Agora, Krzysztof Kopczyński, Anna Sajewicz

Krzysztof Kopczyński, Anna Sajewicz, "Dybuk. Opowieść o nieważności świata"

Nie lubię książek z napuszonymi tytułami, a taki widnieje na tej okładce - “Dybuk. Opowieść o nieważności świata” brzmi jakby w środku miały się spotkać ze sobą rozważania Szaloma Asza z Szymonem An-skim w krzyżowym ogniu pytań Hanny Arendt. Tak nie jest. Reportaż wydany przez Agorę to literackie uzupełnienie filmu Krzysztofa Kopczyńskiego. Od razu zaoszczędzę wam lektury dalszej części tej recenzji - słabe uzupełnienie.

Mam do “Dybuka” jeden zarzut, który przekreśla całą książkę- otóż to jest przegadane do granic możliwości. Autor i autorka, Krzysztof Kopczyński i Anna Sajewicz nie tylko opowiadają o Humaniu, w którym co roku pojawia się kilkadziesiąt tysięcy chasydów, których celem jest modlitwa przed grobem cadyka Nachmana z Bracławia, ale relacjonują dziesiątki średnio i mało ważnych wydarzeń, które mają podkreślić dość smutną rzeczywistość Humania, w której korupcja i antysemityzm napotykają całkiem spore pieniądze i specyficznych gości. To jest modelowy wręcz konflikt, o którym nie da się napisać epopei i dość szybko wszystko jest jasne dla czytelnika a próby rozbudowania tej historii o mikrowątki poboczne w ilościach nadprogramowych są zdecydowanie niepotrzebne. Na plus należy zaliczyć całkiem sprawne wyjaśnienie kwestii chasydyzmu i szeroką perspektywę historyczną, w której starano się umieścić Humań, jednak jest to zbyt rozbudowane jak na historię, którą dysponowano.

Oczywiście jak to opowieść powstająca przy okazji czegoś, tu akurat tworzenia filmu, jest to również opowieść o samym tegoż filmu powstawaniu. To oczywiście ten fragment, którego kompletnie nie kupuję, bo jestem już bardzo znudzony odautorskim “ja” w reportażach, które czytam i muszę się wam zwierzyć. Otóż kilka lat temu kupowałem i czytałem dziesiątki reportaży, mam z Czarnego kilka półek reportaży, do tego dochodzą inni wydawcy. Ale bardzo zaczął mnie reportaż, zwłaszcza polskich autorów i autorek, nudzić i męczyć, tak że aktualnie unikam tego gatunku. Może ktoś ma podobny mojemu przesyt niby-to-prawdziwymi-historiami-tak-ładnie-w-język-ubranymi?

Na wyklejce “Dybuka” wydawca przykleił płytę z filmem i napisał: “Proponujemy obejrzyj film, zanim przeczytasz książkę”. Rozejrzałem się po moim skromnym acz dobrze położonym mieszkanku i odkryłem, że ja już nawet nie mam odtwarzacza dvd. Zatem przeczytałem książkę bez zaglądania do filmu i jest to doświadczenie, którego nie mogę polecić.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Romansowa Teresa