buforowanie, Bogdan Wojdowski
BUFOROWANIE - Bogdan Wojdowski, "Chleb rzucony umarłym"
BUFOROWANIE świąteczne. "Chleb rzucony umarłym" Bogdana Wojdowskiego.
"Kiedy przyszli — wszyscy tego dnia siedzieli na swoich miejscach, dziadek, ciotka Chawa, Dora Lewin, prof Baum, wuj Jehuda, wuj Szmuel, wuj Gedali. U szczytu stołu, w kącie, dziadek, ale gdzie broda dziadka? Dawid bezwiednie szukał jej, wypielęgnowanej jak ogród — tam, gdzie zwykle, szeroko rozpostarta, kędzierzawiła się na chałacie. Suchy jak pestka, pożółkły, zaniedbany, w poplamionej kamizelce starzec przykładał w roztargnieniu blade palce do bladych skroni. Kiedy dobiegał z ulicy krzyk, malał w swoim kącie i oczy zwężały mu się rozpaczliwie. Przygięta postać ginęła w mroku późnozimowego popołudnia, a ciotka Chawa krążyła w pobliżu i tkała za plecy starca jaśki. Strzepując pył z rękawów i jarmułki próbowała siłą swej despotycznej miłości nadać mu bardziej wyprostowaną, godną postawę.
Spojrzenie starych oczu mijało ich dzisiaj, snuło się gdzieś nisko po ziemi. Purim, Purim; dawniej rozjaśniał dziadek świąteczne dni światłem surowej powagi. Jego oczy odpędzały od stołu, rozpraszały wszystko, co małe, błahe, niegodziwe. Na twarzy jego przebywała powściągana radość, modlitwą podtrzymywana nadzieja, pokora sprolongowana Panu Bogu na przeciąg świąt. Takie to były dni, dni losu, dni legendy o zwycięstwie, dni radosne i surowe zarazem. Z pokolenia na pokolenie mające krzepić dobrą wieścią, otuchą. I dziadek miał legendę zaklętą w uśmiechu; każdym gestem, spojrzeniem rozżarzał ją wśród zgromadzonych przy stole. Purim, Purim, święto losu, kiedy z kart Pisma wychodziły postacie starej intrygi i grały, jak co roku, od niepamiętnych czasów swoje dwuznaczne role. Oto Estera, oto Mardocheusz, oto Haman, oto król Aswerus powolny namowom pięknej dziewczyny żydowskiej".
Skomentuj posta