Znak, Michał Rusinek

Michał Rusinek, "Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej"

Witam, dzisiaj o Rusinku (musiałem to napisać). A teraz noto-recenzja.

Raczej jestem negatywnie nastawiony do lektury biografii pisarzy i pisarek, ale ponieważ mam taką jeszcze gimnazjalną wręcz słabość do Szymborskiej, to w końcu przeczytałem książkę Michała Rusinka, "Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej".

Lektura wspomnień sekretarza poetki jest czynnością zdecydowanie z rodzaju tych przyjemnych, co akurat pochwałą nie jest. Zawsze mam jakąś książkę, którą czytam tylko przed snem - większość z tych lektur ma nikłe szanse na bycie przeczytanymi ("Dzienniki" Andersena, ja was kiedyś skończę czytać, obiecuję!), choć czasem się udaje. Tej się udało. Co też nie jest zbyt dobrą recenzją. Dodam, że doskonale po niej sypiałem.

Otóż znajdziecie w tej książce wszystko czego się spodziewacie - anegdotki, opowiastki, śmiesznostki, durnostki i małe szaleństwa Szymborskiej. Od wycinanek po limeryki, od loteryjek do zdjęcia z dziwnymi nazwami miejscowości. Rusinek nawet w którymś momencie trochę narzeka, że wizerunek noblistki jest niepoważny i czytelnicy oczekiwali od niej bycia antytezą dla Miłosza, ale sam buduje solidną bazę pod ten pomnik.

"Nic zwyczajnego" jest pomyślana jako uzupełnienie lektury książki Joanny Szczęsnej i Anny Bikont, "Pamiątkowe rupiecie" (zwłaszcza w rozszerzonym wydaniu) i przeznaczona raczej dla osób już z dziełem i biografią Szymborskiej zaznajomionych. To dobry pomysł, bo i tak nieznośnym jest przechodzenie po raz kolejny przez historię o katastrofie noblowskiej, a co dopiero gdybyśmy dostali wykład "o dziele". Kręcę nosem, bo to niezwykle nijaka książka. Ot jest, ot przeczytałem, ot zdjęcia (i w ogóle wydanie) są jakości wyjątkowo marnej, ot poetka. Może trochę szkoda, że nie jest to opowieść o Autorze, o tym jak udało mu się przy tym całym sekretarzowaniu, napisać doktorat (Między klasyczną retoryką a ponowoczesną retorycznością), przetłumaczyć kilka świetnych tytułów, być ojcem i mężem. Bo to by było jakieś mięso. Na nie raczej czekam.

Skomentuj posta

Proszę odpowiedzieć na pytanie: Jak ma na imię ojciec Izabeli Łęckiej?