Wojciech Szot, Panna doktór Sadowska, Arkadiusz Gruszczyński, gazeta.pl
Gazeta.pl - "Zofia Sadowska poszła do sądu" - Arkadiusz Gruszczyński rozmawia z Wojciechem Szotem
Biograf może powiedzieć, że Sadowska była odważną kobietą, która postanowiła walczyć o swoje dobre imię. Być może wiedziała, z jakimi to się wiąże konsekwencjami. Ale podsunę inną interpretację: Zofia kompletnie nie zdawała sobie sprawy z tego, co ją czeka - mówi Wojciech Szot, autor książki "Panna doktór Sadowska".
Dlaczego o niej nie pamiętamy?
Ponieważ nasza kultura jest homofobiczna, więc wymazała doktor Zofię Sadowską z historii. Naturalniejszymi bohaterami z przeszłości są heteroseksualni biali mężczyźni. Jeśli ktoś odstaje od tej normy, bo jest lekarką lesbijką albo czarnoskórym powstańcem, to kultura łatwo te postaci wymazuje.
A dlaczego o Sadowskiej nie pamięta społeczność LGBT?
Bo od dziecka jesteśmy uczeni jednej wizji historii oraz sposobu patrzenia na społeczeństwo i trudno wyjść poza tę szkolną wiedzę. To, jaką mamy orientację seksualną, nie ma żadnego wpływu na to, jak myślimy o historii naszego kraju. W głowach mamy więc zbiór wielkich wydarzeń politycznych i wojskowych, do których nieraz są dodawane nieoczywiste fakty czy osoby. Artysta sztuk wizualnych Karol Radziszewski kilka lat temu namalował nieheteroseksualny poczet Polaków i Polek, wśród których znalazła się Zofia, a także Jarosław Iwaszkiewicz, Miron Białoszewski czy Maria Janion. Czyli jakaś praca u podstaw jest robiona, ale wciąż pojawia się ten sam problem: najczęściej opowiadamy historię uprzywilejowanych mężczyzn i artystów. Talent chroni przed wykluczeniem, a jeśli nie jesteś pisarzem lub malarzem, to nie zostawiasz po sobie żadnego śladu.
Skomentuj posta